Dziś dziewczynki miały swój debiut w roli widza teatralnego. Teatrzyki i różne spektakle nie są im obce, ale dziś były w prawdziwym teatrze, na prawdziwej sztuce, a dodatku na balecie. Czytaj dalej
Archiwum kategorii: 7
Marionetki z plastiku – Dziecko na Warsztat
Wrześniowe warsztaty opublikowane na innych blogach podsunęły mi pomysł na nasz październikowy warsztat. Temat warsztatu „Plastik”, postanowiłam więc, że wykorzystamy zgromadzone plastikowe „przydasie” i zabawimy się w upcycling. Stworzyłyśmy plastikowe marionetki. Czytaj dalej
Kto pozmywa? No kto?
Jakiś czas temu koleżanka pożyczyła mi grę „Kto pozmywa?” Troszkę wcześniej o tej grze słyszałam więc byłam zaciekawiona. Po pierwszej rozgrywce okazało się, że dla moich dziewczyn to hicior. Czytaj dalej
Nasza Polska – geografia
Koniec września upłynął nam pod znakiem projektu Nasza Polska (uf, dużo tych projektów). Wrześniowym tematem projektu była geografia naszego kraju. Temat okrutnie obszerny i trzeba było coś wybrać, żeby dzieci nie zanudzić i nie zniechęcić. Ze względu na młodszą córkę podeszliśmy do tematu dość ogólnie.
Zabawa w dentystę.
Skończyłyśmy prace nad pewnym projektem (napisze o tym wkrótce) i zostało nam masy solnej. Dziewczyny postanowiły ja wykorzystać w wolnej zabawie i nagle padło hasło: „ulepmy uzębienie”. Czytaj dalej
Papierowe światy – Dziecko na Warsztat
Wrześniowym tematem projektu „Dziecko na Warsztat – Tworzymy” był „Papier i tektura”. Przez chwilę brakowało mi pomysłu na ten warsztat a raczej miałam za dużo niespójnych pomysłów i nie wiedziałam na co się zdecydować. I wtedy zdarzyło się, że wzięłam do ręki kolejny numer „Świerszczyka” i zaczęłam czytać dziewczynom. Czytaj dalej
Poszukiwanie skarbów na podwórku
Za każdym razem kiedy zapuszczam się między regały w którejś z naszych bibliotek wychodzę z jakimś znaleziskiem. Ostatnim razem była to książka Emmy Adbage „Liczymy na spacerze. Matematyka na każdą pogodę.”. Jest to zbiór ciekawych propozycji terenowych zabaw matematycznych. Czytaj dalej
Malowanie bez farb
Dziś przy obiedzie zaczęłyśmy się zastanawiać czy a właściwie czym można by było malować gdyby nie było farb. Padały różne propozycje więc zaproponowałam, żebyśmy ograniczyły się do koloru brązowego a potem wypróbujemy różne pomysły.
Na balet czas
„Mamo, ja nie chce zostać baletnicą. Balet to po prostu moje hobby” powiedziała Misia decydując się w zeszłym roku na kontynuację zajęć w grupie baletowej. Własnie rozpoczęła trzeci sezon i choć miała wątpliwości, czy naprawdę chce, od kilku dni temat nie schodzi z jej ust. Oczywiście nie mogło być inaczej, do najbardziej początkującej grupy maluchów zapisała się też młodsza z moich córek, nieco ponad czteroletnia Lusia. Czytaj dalej
Lody, któż ich nie lubi?
Dziś chcę zaproponować krótki przegląd zajęć matematycznych z motywem lodów, które ostatnio przygotowałam dla moich dziewczyn. Wszak już pokazywałam, że matematyka może być nie tylko ciekawa ale i smakowita. Czytaj dalej
Mamo, kup mi Supełek.
„Mamo, kup mi Supełek”, to tekst, który coraz częściej słyszę z ust mojej starszej córki. Nie powiem, żeby mnie to martwiło, wręcz przeciwnie to o wiele lepsze niż „Mamo kup mi lizaka”. Poza tym zarówno ja jak i moja mama szalenie lubimy tego typu rozrywki, nic więc dziwnego, że i moja córka zaczęła po nie sięgać. A cóż to jest ten „Supełek”? Czytaj dalej
Białe, czarne, szare i brązowe
Tylko różowych nie było, choć mieliśmy taką maleńką nadzieję, że może się trafi jakiś różowy farbowany pudelek.Ludzie mają jednak różne pomysły. Może jednak zacznę od początku. Dowiedziałam się, że w Warszawie odbywają się zawody „Latających psów” i natychmiast zaproponowałam dziewczynom wycieczkę a przy okazji nasunęła mi się myśl, że to niezły temat na inauguracyjny post do projektu „Spoza tęczy”. Przecież nie istnieją psy w kolorach tęczowych wszystkie są szare, czarne, białe lub brązowe (no chyba że o czymś nie wiem, Cifford się nie liczy). Czytaj dalej
Wycieczka rowerowa wokół gminy
Korzystając z tego, że tata ma jeszcze urlop, wybraliśmy się na długą rodzinną wycieczkę rowerową. Misia jechała na własnym rowerze bo ma już dość dużą wprawę w pokonywaniu dłuższych odcinków. Lusia była ciągnięta przez tatę na doczepce (nie mylić z przyczepką), bo na pedałowym rowerze jeszcze jeździć nie umie wcale. Czytaj dalej