Po ostatnich zajęciach sekcji plastycznej w Klubie Żandarmerii, na które uczęszczają moje dziewczyny, ze strony prowadzącej padła propozycja z tych nie do odrzucenia. A może by tak Misia wzięła udział w konkursie. Misi nie trzeba było dwa razy powtarzać skoro „nagrodą” za przejście eliminacji okręgowych miał być wyjazd do Kołobrzegu. Po szybkiej naradzie jako technikę wykonania pracy wybrałyśmy szycie. Tytuł pracy „Poduszka dla małego powstańca”. To był prawdziwy maraton. Czytaj dalej
Archiwum kategorii: Życie codzienne
Dziewczyny sieją ozdobną fasolkę
Jakiś czas temu dziewczyny siały fasolę w słoiku, żeby móc obserwować jak kiełkują nasiona, jak tworzy się korzeń i wyrastają pierwsze liście i łodyga. Nie udało nam się tej fasoli w słoiku utrzymać dość długo, co nieco frustrowało dziewczyny.Zaproponowałam więc dziewczynom, że możemy zasiać fasolę w ogródku, a ściślej mówiąc w doniczkach ustawionych na ogrodzie. Czytaj dalej
U dentysty, czyli o trudnej sztuce negocjacji
Dziewczyny miały wczoraj wizytę u stomatologa. Lusia poprzedniej po prostu nie pamięta. Misia swoje poprzednie pamięta, ale teraz to była zupełnie inna wizyta. Mleczaki nie wypadają a stałe się pchają. Trzeba usuwać. Czytaj dalej
Jednoroczne kwiaty w inspekcie
Nie lubię hodować siewek kwiatów jednorocznych na parapetach. Jakoś mi to nie wychodzi i tylko się frustruję. Za to posiane do gruntu wschodzą późno i kiepsko sobie radzą szczególnie jak dopadnie je letnia susza. W tym roku podjęłam próbę wysiewania do inspektu. Czytaj dalej
Nawyki, nawyki, bardzo złe nawyki
Przeczytałam ostatnio na blogu Pani swojego czasu ciekawy tekst dotyczący nawyków i sposobu na ich zmienienie. Lektura zainspirowała mnie do przemyślenia pewnych kwestii u siebie i wreszcie przyszła pora by przyznać się przed samą sobą do pewnych swoich złych nawyków. Czytaj dalej
O posiłkach, marudzeniu i samodzielności
Zaczęło się jakiś czas temu tak jak to zwykle u nas się zaczyna. Młodsza, Luśka chciała tak jak siostra pić ze zwykłego kubka. W kąt bidony i niekapki. I cóż z tego, że za kołnierz się leje, niech żyje kubek. Chciałam sobie zaoszczędzić sprzątania i przebierania i nalewałam do tego kubka po trochu, tak z centymetr na dnie. Trop wydawał się dobry. Dziecko zachwycone i nawet nie za bardzo pozalewane. Przyszło lato i upały… Czytaj dalej