Barbara Krafftówna śpiewała kiedyś w Kabarecie Starszych Panów, że „W czasie deszczu dzieci się nudzą”. Tez tak kiedyś myślałam, jednak w czasie deszczu to można z parasolem pobiegać po trawie, skakać po kałużach i robić inne szalone rzeczy. Co innego podczas upały. A upał ostatnio znów daje się we znaki i nawet dzieci z podwórka uciekają do domu i się nudzą, bo upał męczy tak, że wszystkim się odechciewa. Czytaj dalej
Archiwum kategorii: 3
Kolebka państwa polskiego – powrót z Poznania
Na początku miesiąca gościłyśmy u znajomych w Poznaniu. Po kilku dniach nadeszła pora powrotu, jednak dopiero dziś znalazłam chwilę, żeby ten powrót opisać. Dostałam od naszych gospodarzy cenne rady na temat objazdu, który pozwoliłby mi na ominięcie bramek na prywatnej autostradzie, gdzie pobierane są drakońskie opłaty. Wszystko by poszło gładko, gdybym tyle nie gadała za kółkiem. Czytaj dalej
Skarby Mazowieckiego Parku Krajobrazowego
Kiedy pod koniec lipca pisałam o naszym spacerze po lesie, podczas którego wsłuchiwaliśmy się w szum drzew, wspomniałam, że był to nie tylko spacer przyrodniczy. Wybrałyśmy się tam między innymi na poszukiwanie skarbów. Czytaj dalej
Poznawanie Poznania
Właśnie mamy za sobą bardzo udany wakacyjny wypad do Poznania. Pogoda nas nie rozpieszczała i zalała nas fala upałów, ale bardzo dzielnie stawialiśmy jej czoła i coś nieco tego Poznania poznałyśmy. A było tak. Czytaj dalej
Nie tylko wierzby szumią
Oj nie tylko, a każde drzewo gada inaczej. Miałyśmy okazję przekonać się o tym podczas dzisiejszej wyprawy do lasu. Pojechałyśmy do Mazowieckiego Parku Krajobrazowego w poszukiwaniu skarbów (ale o tym napisze w innym artykule), ale między jednym a drugim schowkiem nasłuchiwaliśmy odgłosów lasu. Czytaj dalej
Po zioła na łąkę
Korzystając z dobrej pogody, wybrałyśmy się dziś na pobliskie łąki, żeby sprawdzić, czy uda nam się znaleźć na nich jakieś ciekawe zioła i inne rośliny. Jakiś czas temu kupiłam dla dziewczynek kilka tomów z serii „Zielnik” i dwa z nich postanowiłyśmy wykorzystać jako pomoc w rozpoznawaniu roślin. Ja zabrałam jeszcze swoją książkę o ziołach „Jaka to roślina lecznicza”. Tak wyposażone, ruszyłyśmy na poszukiwania. Czytaj dalej
Wizyta w Centrum Nauki Kopernik
Z okazji Dnia Dziecka, miałyśmy jechać do Centrum Nauki Kopernik. Najpierw postanowiłam przeczekać natłok odwiedzających CNK właśnie z tej okazji. potem zepsuł się samochód, potem trzeba się było na cito zająć truskawkami, potem znów się zepsuł samochód. Wreszcie wczoraj dotarłyśmy. Trafiłyśmy tym razem na wakacyjny tłok, bo wiele osób wpadło na ten pomysł, by upalny dzień spędzić w klimatyzowanym pomieszczeniu pełnym rozrywek.
Dzień dobry Panie Marszałku.
Pogoda była dziś niepewna i sama nie wiedziałam, czy się gdzieś z dziewczynami wybrać. Ostatecznie porzuciłam pomysł wyprawy rowerowej i udałyśmy się do Sulejówka by zajrzeć do Milusina, willi Marszałka. Czytaj dalej
Festiwal Róż w Ogrodzie Botanicznym
Zadanie na lipiec, które mamy zrealizować w ramach projektu „Mały przyrodnik” to doświadczanie przyrody wszystkimi zmysłami. Świetnie się złożyło bo właśnie w warszawskim Ogrodzie Botanicznym odbywał się XIII Festiwal Róż. Zabraliśmy babcie, która też lubi róże i wybraliśmy się tam z zamiarem uruchomienia wszystkich zmysłów.
Z Heraklesem przez Grecję
To już ostatni wpis w ramach projektu Dziecko na warsztat rusza w podróż. Zgodnie z tematem tego warsztatu wybrałyśmy sobie jeden z krajów i wzięłyśmy na warsztat jego zabytki. Wybór nie mógł być inny, Grecja to kraj który interesuje moje córki jak żaden na świecie, oczywiście za sprawą Eleni. Wybrałyśmy więc Grecję a naszym przewodnikiem był Herakles. Czytaj dalej
Jestem twoim kurczaczkiem
Lusia prawie codziennie mi oświadcza mi, że jest moim pomidorkiem, ślimaczkiem, robaczkiem i tak dalej. Dziś została moim kurczaczkiem. A było tak. Czytaj dalej
Zabawa w szkołę
Nasza szkoła ostatnio jest bardziej ogrodowa niż domowa. Dziewczyny od rana do wieczora biegają po ogrodzie i nawet jak chcę im zaproponować jakąś zabawę to najlepiej jeśli nie w domu. Dziś jednak miałam mnóstwo zaległych obowiązków więc dziewczyny same sobie organizowały czas. Czytaj dalej
Safari po polsku
Jedziemy na wycieczkę, zapowiedziałam przy obiedzie. Wzięłyśmy aparat, wodę i trochę czereśni na podwieczorek, założyłyśmy kaski i w drogę. Od celu dzieliły nas 4 km.
– A dokąd jedziemy mamo?
– Na safari
– Oj mamo!
– Mówię serio. Będziemy przedzierać się przez pustynię a potem polować na lwa.
– Oj mamo!