Nie ma Bożego Narodzenia bez pierniczków. Nie wszyscy się pewnie ze mną zgodzą, ale dla mnie brak pierniczków na święta to poważna kwestia. Pierniczki muszą być i same się nie zrobią. Testujemy różne przepisy, choć najczęściej robimy staropolskie pierniki z dojrzewającego ciasta, które między wyrobieniem a pieczeniem leży co najmniej cztery tygodnie.
W tym roku się jednak zagapiliśmy i nie przygotowaliśmy ciasta na czas. Trzeba było sięgnąć po jakiś szybszy przepis. Ten na zdjęciu poniżej jest wadliwy, zapomniano dopisać mleko, ale i tak z niego korzystamy dodając ten składnik.
Przygotowanie ciasta na pierniki polega na uważnym czytaniu przepisu, który nakazuje krojenie, mieszanie, dodawanie składników w odpowiedniej kolejności. Jeszcze nie mówiłam dziewczynom, że to nie jest nic innego jak algorytm podobny do tych jakie ja tworzę pisząc oprogramowanie. Kiedyś i tego ich nauczę.
Jednak przygotowanie pierników to przede wszystkim odmierzanie i ważenie składników. I tak odmierzaliśmy i ważyliśmy, a ponieważ to nie pierwsze ciasto jakie robimy razem padło wreszcie to sakramentalne pytanie: „Mamo a dlaczego czasem piszą 500g mąki a czasem 2 szklanki?”
Po zagnieceniu ciasta wzięłyśmy więc na tapetę to zagadnienie. Naszykowałyśmy kuchenną wagę i trzy różne łyżki stołowe. Misia zapisała w zeszycie tytuł lekcji a Lusia zaczęła się przygotowywać do ważenia mąki.Pierwszy eksperyment polegał na tym, żeby sprawdzić czy łyżka mąki to zawsze jest tyle samo. Lusia brała kolejne łyżki i dokonywała pomiaru cztery razy w przypadku każdej z nich. Oczywiście każdy pomiar wychodził inny w zależności od tego która łyżka była w użyciu oraz ile się Lusi nabrało.Misia wszystko skrzętnie notowała. Wreszcie dziewczyny doszły do wniosku, że do kitu to mierzenie łyżkami bo raz łyżka jest mniej a raz bardziej czubata. Lepsze są kubki. Wzięłyśmy więc kuchenna miarkę i umówiłysmy się, że będziemy nabierać równo z brzegami. Tym razem ważyłyśmy różne sypkie produkty spożywcze. Na wagę poszła fasola, groch, różne kasze, płatki cukier no i oczywiście maka.
Mnie osobiście trochę zaskoczyło, że cukier i ryż są najcięższe a płatki najlżejsze. Na koniec sprawdziłyśmy czy chociaż jajka zawsze ważą tyle samo. No oczywiście, że nie. Jedno ważyło 56 g a drugie aż 80 g czyli o 25% więcej. Czyli 4 sztuki mniejszych jaj to równowartość 3 sztuk większych.
Więc o co chodzi z tymi przepisami? Niezależnie jakimi kubkami się odmierza, jakie jajka wbija pierniczki zawsze wychodzą. Wygląda na to, że aptekarska dokładność nie jest konieczna przy ich pieczeniu.
* * *
Wpis powstał w ramach projektu „Matematyka na święta”
Ależ pięknie pisze Twoja córka! 🙂
Taka „lekcja” na pewno na długo pozostanie w pamięci.
Ja się trochę boje braku dokładności w kuchni, najbardziej właśnie przy pieczeniu ciast. Jakoś tak mam zakodowane właśnie ten algorytm i brak odstępstw. Może powinnam skorzystać z Waszych pomiarów i wyluzować 😉
Płatki może dlatego najlżejsze, że większe niż kryształki cukru i między nimi sporo powietrza.
Aha, uprzejmie proszę o podmianę linka nad logo projektu
(na prowadzący do spisu linków wszystkich uczestników).
Myślę, że w przypadku większości ciast spokojnie możesz wyluzować.
Co do płatków to oczywiście masz rację. są bardziej niż inne składniki „napuszone”.
Jeju, i dlaczego ja to czytam, jak już wszystkie pierniczki się skończyły?
Zawsze możesz upiec kolejne pierniczki albo jakieś inne ciasteczka 😉
Zapraszam do 5. edycji projektu „Matematyka na święta” 🙂
https://bajdocja.blogspot.com/2019/11/matematyka-na-swieta-5-zaproszenie.html