Dziś pierwszy, nieco spóźniony wpis z serii „Wakacyjne (po)tyczki” i pierwszy w projekcie „Matematyka w plenerze”. Temat przed jakim stanęłyśmy to „(po)rachunki”. Nie lubimy rachunków, nie lubimy szkolnych metod sprowadzających matematykę do rachunków. Dlatego u nas była matematyka ze sznurka i patyka i przy tej okazji porachowaliśmy się troszkę z geometrią.Do moich córek przyłączyła się ich koleżanka, która zawsze ma ochotę na zajęcia z nami, czy to w wakacje czy w roku szkolnym, bo te szkolne szalenie ją nudzą. A jak jest troje dzieci to na myśl od razu przychodzi, przynajmniej mi, trójkąt. Trójkąt ma trzy boki, trzy kąty i w ogóle wszystkiego po trzy.
Spakowałyśmy więc kredę, patyki i cztery metry sznurka i poszłyśmy na drogę gdzie niedawno położono nowiutki asfalt. Taki nowiutki asfalt zaprasza, wręcz kusi: „pobazgraj mnie kredą”. Nie chciałyśmy być głuche na to wezwanie.
Ze sznurka zrobiłam pętle związując jego końcówki, wręczyłam dzieciom i zadałam im pytanie: „Jak zrobić z tego trójkąt?”. No rzecz jasna nie było to wcale trudne. Wiadomo przecież jak wygląda trójkąt. Po przyłożeniu do podłoża figura została odwzorowana za pomocą kredy. Przez chwilę było trochę trudniej jak dzieci stanęły przed kolejnym zadaniem: „Zróbcie trójkąt ale inny.”. No ale już po krótkiej naradzie znalazły jedno z wielu możliwych rozwiązań. Potem już poszło gładko i na szosie pojawiały się coraz to nowe trójkąty.Po narysowaniu całej serii postawiłam dzieci przed kolejnym zadaniem: „Czym te trójkąty się różnią? A co je łączy?” Potrafiły powiedzieć, że wszystkie są zrobione za pomocą sznurka tej samej długości, ale nie umiały tego odpowiednio nazwać. Pojawiło się więc pojęcie obwodu. Sprawdzałyśmy też co się będzie działo jak będziemy robić coraz to „cieńsze” trójkąty.Kiedy robienie trójkątów ze sznurka już nam się znudziło, w ruch poszły patyki. Naszykowałam zestaw patyków o długości 20 cm każdy. Najpierw zrobiłam dzieciom psikusa. Dałam im dwa patyki i poprosiłam, żeby zrobiły z nich trójkąt: „Oj mama. Przecież się nie da, musza być trzy.” Z trzech patyków da się zrobić tylko jeden trójkąt (bez łamania materiału). Dołożyłam więc czwarty patyk i zaproponowałam, żeby teraz zrobiły trójkąt z czterech. Oj było z tym trochę biedy, aż wreszcie wspólnymi siłami doszły do wniosku, że się nie da. I tak oto odkryły tajemnice trójkątów. Suma długości dwóch krótszych boków musi być większa niż długość trzeciego. I tak kolejno sprawdzałyśmy jakie trójkąty da się ułożyć z pięciu patyków, sześciu, aż doszłyśmy do dziewięciu. Niektóre zestawy pozwalały na ułożenie tylko jednego trójkąta, a inne dawały więcej możliwości. A kiedy już trójkąty nam się zupełnie znudziły zabawa potoczyła się swobodnie. Były więc próby narysowania równego koła. A potem próby zmierzenia czy narysowane koło jest naprawdę kołem. A do mierzenia mogą posłużyć stopy… …albo, a jakże, patyki.I jak to było do przewidzenia, musiało się skończyć grą w klasy. Tylko nie pytajcie czemu dzieci postanowiły grać w klasy na asfalcie boso.
* * *
Wpis bierze udział w projekcie Wakacyjne (po)tyczki, oraz Matematyka w plenerze.
Fantastycznie! Rewelacyjnie! Świetnie! O to chodziło w projekcie! 🙂
Pozdrawiam bardzo serdecznie 🙂
Uwielbiam wasze pomysły na edukację i zabawę. A matematyka jest przecież czarująca <3
Znowu kreda, ale znów fajne pomysły.
Rewelacja!!! Super pomysł z wykorzystaniem sznurka i patyków (y) tak niewiele potrzeba, by świetnie się bawić… a przy okazji trochę poedukować 😛
Ale świetne! Zwykła kreda i sznurek, a tak niezwykła zabawa! Wykorzystamy na 100% 😀
Wspaniale, kreatywnie i rozwojowo!
Świetny pomysł! Bardzo mi sie podoba! Brawo Wy!
Pingback: Uczestniczki Wakacyjnych (po)tyczek - poznaj aktywne i twórcze mamy
Pingback: Jak organizuję edukację domową córce w nauczaniu początkowym? | Nasza szkoła domowa