Zachciało mi się na piątkowy obiad ryby po grecku. Zapakowałam więc dziewczyny do samochodu i pojechałam do sklepu rybnego, że że to nie jest najbliżej nas położony sklep, w którym można kupić rybę zaczęły się pytania.
– Mamo a czemu nie skręciliśmy do Topaza?
– Bo tam nie ma świeżych ryb.
– Aaaa. To ty nie chcesz mrożonych?
– No nie chcę.
– Z powodu tego, że w mrożonych rybach jest dużo wody i jak się usmaży to zostaje s nich taki cienki listeczek, którym się nikt nie naje?
– O to własnie chodzi.
Córka przez chwilę trawiła temat w skupieniu.
– Mamo. A dlaczego niektórzy robią takie oszukane ryby? – zapytała wreszcie.
Wyjaśniłam jej, że każdy kto produkuje lub sprzedaje coś chce zarobić a niektórzy chcą się zarobić nieuczciwie i w ten sposób oszukują swoich klientów. Znów nastąpiła krótka chwila ciszy po czym córka podjęła temat:
– To oni źle robią. – Nastawiłam uszu sądząc, że będzie coś na temat krzywdzenia innych, czy coś w tym rodzaju. – Przecież jak będą sprzedawać takie ryby to w końcu nikt nie będzie chciał od nich kupować i nie zarobią. Powinni sprzedawać dobre ryby ale niedrogo. Nie zarobiliby dużo od razu, ale więcej ludzi by kupowało i częściej i w sumie mieliby zysk.
Serce rośnie po takim wykładzie z ekonomii stosowanej. Być może po pokoleniu zachłyśniętym mnogością towarów na pólkach, po pokoleniu ogłupiałym promocjami i reklamami, nadchodzi pora na pokolenie bardziej świadomych konsumentów.