Mieszkamy na wsi i mamy własne podwórko. Dziewczyny spędzają na nim dużo czasu i preferują raczej brudne zabawy. Z reszta nie tylko na podwórku. Na wyprawach do lasu zawsze znajdzie się jakieś drzewo na które trzeba wejść, albo przynajmniej spróbować, jakieś liście w których można by się wytarzać i takie tam.
Nie widzę powodu, żeby zabraniać tego dzieciom, ale wolę kiedy są ubrane odpowiednio do takich aktywności. Dlatego kiedy przewiduję, że okazja do takiej zabawy może się nadarzyć to proponuję im ubrania których trochę mniej szkoda, jak by się zniszczyły albo takie, które wytrzymają więcej.
Tak własnie było kiedy wybraliśmy się ostatnio na plac zabaw. Doskonale wiedziałam, że moja starsza córka wejdzie wszędzie gdzie się da, a nawet tam gdzie większości dzieci wchodzić nie wolno. Założyła więc swoje ulubione bojówki, adidasy. ciemną bluzkę w paski i była zwarta i gotowa.
Bawiła się świetnie poznała nowe koleżanki (ach ten osławiony brak socjalizacji) i ciężko ją było zaciągnąć do domu.
Dziś znów wybierałyśmy się na plac zabaw i po zachowaniu córki wywnioskowałam, że jest z tym jakiś problem. Zapytana co chce założyć zaczęła upominać się o leginsy. Jedyne jakie miałam (jesteśmy akurat w gościnie u babci) to te, które kupiłam zupełnie niedawno, nowiutkie, jeszcze nieużywane. Nie będę ukrywać, że na nadmiar gotówki nie cierpię i żyjemy raczej dość skromnie, więc za bardzo mi się ten pomysł podobał, ale zaczęłam drążyć. Szczególnie, że córka bojówki bardzo lubi i sama je zakładała twierdząc, że to jej ulubione spodnie do zabawy.
Płacząc (Misia jest bardzo emocjonalna) wyznała mi, że wszystkie dziewczynki na placu zabaw ubrane były inaczej i żadna nie miała na sobie takich spodni jak ona i ona się będzie źle czuła ubrana w bojówki, że bojówki są super ale na podwórko czy na spacer, ale na plac zabaw to już nie. Ach, więc to już nadszedł ten czas, kiedy takie sprawy zaczynają być ważne. Czy mogłam dyskutować z takimi argumentami? Oczywiście mogłam się upierać tylko po co? Uznałam, że te nowe leginsy, nawet jak by miały się po tej zabawie nadawać prawie wyłącznie do lasu czy na podwórko, nie są aż tyle warte, żebym nie mogła ich poświęcić.
Poświęciłam spodnie ale nie poświęciłam siebie. Pewnie od niejednej osoby usłyszałabym, że dziecko mi wchodzi na głowę, że dostaje to czego chce, że mu za dużo ustępuję, może nawet dowiedziałabym się, że wymusza płaczem. Tymczasem ja wiem, że ustąpiłam dziecku bo chciałam i co najważniejsze mogłam. Razem z tymi leginsami dałam dziecku moje zrozumienie, moją akceptacje i moje wsparcie. Gdybym się uparła zyskałabym tylko kilka złotych w portfelu i nic więcej. A ile bym straciła?
🙂