W tym roku postanowiliśmy spróbować wykonać pisanki bardziej tradycyjnymi metodami. Nie zaryzykowaliśmy tylko używania tradycyjnych, naturalnych barwników. Obawiałam się, że zupełnie nam się nie uda z braku doświadczenia. Wykorzystałyśmy więc barwniki syntetyczne, ale podjęłyśmy pierwszą w życiu próbę zdobienia jaj za pomocą wosku.
W sieci z łatwością można znaleźć wskazówki, jak się do tego zabrać. Pokazałam więc dziewczynom kilka stron, gdzie znalazłam objaśnienia co do potrzebnych materiałów i całej technologii, oraz tradycyjnych wzorów (opis techniki i symboliki, technika i tradycyjne wzory). Następnie naszykowałyśmy leszczynowe patyczki, w które wbiłyśmy szpilki z małymi łebkami, białe jajka (starłam octem nadrukowane kody, co niestety spowodowało, że w tym miejscu jaja gorzej przyjmowały barwnik) i pszczeli wosk. Pszczeli wosk jest niezbędny, stearyna nie przylega tak dobrze do powierzchni jaja, kruszy się i odpada. Nie mogłam znaleźć świeczek z wosku, ale na szczęście miałam kilka kawałków jeszcze z andrzejkowych pokazów. Rozpuściłam go więc w kominku do aromaterapii, świetnie się do tego nadaje.
Wzory maluje się przenosząc na łebku od szpilki niewielkie krople gorącego wosku. Wosk musi być naprawdę bardzo dobrze rozgrzany a ruchy dość szybkie i pewne, inaczej wosk zbyt szybko zastyga na szpilce. Nie mamy żadnego doświadczenia ani wprawy więc nie nastawiałyśmy się na spektakularne efekty. Misi brakowało cierpliwości, postanowiła więc nie malować tradycyjnych wzorów a jedynie robić większe i mniejsze kropki.
Po naniesieniu pierwszej warstwy wzoru zabarwiłyśmy jaja na żółto.
Na zabarwione jaja naniosłyśmy kolejne wzory i jaja powędrowały do czerwonego barwnika. Ja pokusiłam się o jeszcze jedną powtórkę, więc dodałam jeszcze trochę wzorków i wrzuciłam jajo do fioletowego.
Tymczasem Misia postanowiła wprowadzić trochę nowoczesności. Na przemian polewała jaja woskiem, tworząc zacieki i barwiła je.
Po ostatnim farbowaniu należy usunąć wosk. Wbrew temu czego się spodziewałam to trudniejsze niż nanoszenie go. Woskowy wzór należy delikatnie rozpuszczać, zbliżając do płomienia świecy i czystym miękkim papierem ścierać natychmiast jak tylko się rozpuści. Cierpliwie kawałeczek po kawałeczku.
Najtrudniej było oczyścić z wosku jaja z „zaciekami” warstwa wosku była dość gruba. Na szczęście to się w końcu udało a efekt końcowy bardzo nas zadowolił.
Miałyśmy niezłą zabawę z tym woskiem i w przyszłym roku na pewno to powtórzymy. Może tym razem zaryzykujemy też próby z naturalnymi barwnikami?