Projekt „Dziecko na Warsztat” wysyła nas w styczniu do Ameryki Północnej. Studiując różne mapy w atlasie zwróciłyśmy uwagę na dużą ilość wulkanów w Kordylierach. W Ameryce Południowej jest ich więcej, ale jakoś nie zwróciło to naszej uwagi. Wulkany zaczęły wzbudzać zainteresowanie, postanowiłam więc popracować trochę nad tematem.
Przede wszystkim postanowiłam, że zrobimy mały model wulkanu i trochę się pobawimy. Najpierw przygotowałyśmy masę papierową. Było przy tym sporo pracy, ale i sporo frajdy. Sama z przyjemnością trochę się pobabrałam. Poniżej na zdjęciach. Nierozdrobniony papier po ugotowaniu.
Masa wyszła świetna, Ulepiłyśmy wulkan. Najpierw w kartonie zainstalowałam na styropianie plastikową butelkę. Karton koniecznie musiał mieć „plecki” bo Miśka zaplanowała, że to musi być porządna diorama z tłem.
Potem dziewczyny zrobiły podłoże z tej części papieru, której nie chciało mi się już miksować.
Na końcu ulepiły stożek wulkaniczny z gładkiej masy papierowej.
Wulkan wyszedł całkiem zgrabny choć może sbyt spiczasty, jednak porzuciłyśmy projekt po kilku dniach, gdyż mimo intensywnego suszenia wulkan za żadne skarby nie chciał wyschnąć. No cóż. Nauka z tego taka, że masa papierowa nie nadaje się zbytnio do wykonywania takich masywnych rzeczy. Miśka była nieco zawiedziona, ale po namysle przyznała mi rację i rozpoczęłyśmy prace od nowa. Tym razem wybrałyśmy inną technikę. paper mache. Pisałam o niej przy okazji grudniowego warsztatu, kiedy to robiłam tą techniką pinatę.
Znów zainstalowałam butelkę w kartonie, tym razem obłożyłyśmy ją kawałkami papierowych wytłoczek do jajek i zaczęłyśmy oklejać. W przeciwieństwie do pinaty taka konstrukcję można podsuszać więc kominek poszedł w ruch. Przy drugiej warstwie dołączyła do nas Luśka. Kiedy skończyłyśmy wulkan poszedł do schnięcia.
zostało trochę gazet i mącznego klajstru więc dałam dziewczynom jakieś wytłoczki do jajek żeby wykorzystały klajster do końca. Miałam je „z głowy” przez kolejną godzinę. Szczerze polecam.
Po wyschnięciu wulkan został wreszcie pomalowany.
Dla ochrony przed zgubnym wpływem „lawy” (spodziewałam się, że na jednej erupcji się nie skończy) pociągnęłam go rozwodnionym wikolem, a dziewczyny dokleiły chmurki z waty.
I wreszcie nasz wulkan doczekał się finału czyli erupcji. A nawet kilku. Do wywołania erupcji użyłyśmy niewielkiej ilości wody (około 60ml), 3 łyżek sody, łyżeczki płynu do mycia naczyń i szklanki octu zabarwionego barwnikiem spożywczym. Wsypałyśmy sodę do wnętrza wulkanu, wlałyśmy wodę i płyn do mycia naczyń a na końcu podlałyśmy zabarwionym octem. Badabum:
Erupcja powtarzana była jeszcze 4 razy.
W tak zwanym między czasie troszkę badałyśmy temat wulkanów w teorii. Z boxa ściągnęłam zestaw kart nomenklaturowych dzięki którym objaśniłam dziewczynom budowę wulkanu.
Potem zajęłam się zbieraniem materiałów do lapbooka. Przy tej okazji dowiedziałyśmy się co to jest pacyficzny pierścień ognia, oraz że w Polsce są góry pochodzenia wulkanicznego. Natrafiłyśmy też na informację o tym jak narodził się Paricutin, najmłodszy wulkan świata.
W lapbooku umieściłyśmy przede wszystkim książeczkę zawierającą zdjęcia różnych wulkanów z całego świata. Zdjęcia zostały ponumerowane. Potem w atlasie znajdowałam kolejne wulkany i pokazywałam Miśce gdzie się znajdują. Ona rozpoznawała na jakim to jest kontynencie, następnie na zdjęciu wulkanu naklejała mały symbol kontynentu, a na mapie w odpowiednim miejscu numer. Czerwona kredką zaznaczyła też obszar pacyficznego pierścienia ognia:
Poza tym znalazł się tam przekrój wulkanu na którym Miśka w odpowiednich miejscach nakleiła podpisy (jeszcze ni umie ich przeczytać, więc konieczna była moja pomoc), oraz mapa Polski z zaznaczonym miejscem gdzie występuje skupisko wygasłych wulkanów oraz książeczka ze zdjęciami tychże.
W linkach poniżej znajduje się większość materiałów wykorzystanych przez nas to wykonania tego lapbooka.
materiały do lapbooka o wulkanach
Ależ śliczny ten wulkan, pięknie!
Widziałam ten eksperyment kilkarotnie, ale nigdy tak fajnie zaprezentowany… 😉
Prześliczna diorama z wulkanem. Prześliczna!
Dziękuję w imieniu zespołu 🙂
Piękny wulkan, my w maju zeszłego roku mieliśmy wulkan i zajęcia w szkole prowadziłam z „zerówką”. Wybuch najlepszy 😀
Pingback: Wulkany – lapbook Foto Co dzien nik
Dziękuję za materiały. Wykorzystaliśmy większość do lapbooka (http://fotocodziennik.pl/wulkany-lapbook/). Podziwiam dopracowanie wulkanu! U nas był bez dekoracji.
WOW, ale super makieta 🙂 przeraża mnie trochę ta masa… papierowa 🙂 heh ale może kiedyś zrobię z Mają
No właśnie z masą się nie za bardzo udało. inne rzeczy robiliśmy i było OK ale wulkan trzeba było zrobić inaczej.
Witaj jest szansa aby dostać karty prac z tymi wulkanami:)????
Cudoo… 🙂 czy jest możliwość przesłania kart o wulkanie???
Pingback: Jak organizuję edukację domową córce w nauczaniu początkowym? | Nasza szkoła domowa