Od lat robię dziewczynom rozmaite kalendarze adwentowe. Czasem były to niewielkie paczuszki z łakociami i zadaniami, czasem same zadania. Budowaliśmy nawet szopkę ale jakoś nie było czasu na wstawienie relacji, może jeszcze do tego wrócę. Lata mijają a moje córki wyrastają już trochę z tych infantylnych zadanek. Zdecydowałam, że w tym roku będzie kalendarz adwentowy, który po prostu będzie odliczał czas do świąt, bez łakoci i bez zadań.
Nie wymyśliłam go sama. Wpadł mi w oko podczas przeszukiwania zasobów Pinteresta (Milk Carton Chimney – A DIY Kids Advent Calendar) i stwierdziłam, że jest po porostu uroczy. W tym roku przyszła pora, żeby zrobić własną wersję. W ruch poszły różne luźne części, których zawsze mamy w domu pełno. Wybrałyśmy z Lusią odpowiednie kartoniki, które odpowiednio powycinane i posklejane utworzyły zgrabny kominek z kominem. Na poniższej grafice jeszcze tego można nie dostrzegać.
Misia włączyła się w pracę i okleiła nasz model metodą metodą paper mache. Wystarczyła jedna warstwa, bo chodziło wyłącznie o wyrównanie łączeń i uzyskanie łatwiejszej do pomalowania powierzchni.
Z tym malowaniem nie poszło tak łatwo jak się spodziewałyśmy. Okazało się, że nasza czerwona farba akrylowa nie kryje najlepiej i mimo dwukrotnego malowania przebijają tekst i obrazki z gazety użytej do paper mache. Nie było jednak już czasu na kolejne malowanie. Uznałyśmy, że tak już musi być. Komin i podstawa kominka zostały pomalowane na czerwono, a sam kominek na beżowo. Brązowy kolor imituje drewnianą belkę.
W kominie wycięłam 24 wąskie otwory po każdej stronie, żeby wsunąć w nie drewniane patyczki, które Lusia wyposażyła w etykietki z numerami kolejnych dni.
Z oklejonych kolorowymi papierami pudełek po zapałkach powstał prezent, który stanowi wygodny podest dla mikołaja. Figurkę przykleiłyśmy do paczuszki na patafix (nasze ulubione spoiwo tymczasowe). Mikołaj stanął na patyczku oznaczonym numerem 1. Codziennie Lusia będzie wyciągać kolejny patyczek a Mikołaj ze swoim prezentem nieuchronnie będzie zbliżał się do dolnego końca komina. Zdąży z prezentami na czas.
Warto zwrócić uwagę, że Lusia wyposażyła kominek w skarpety świąteczne a do wnętrza wstawiła ognisko z zestawu Playmobil. Teraz pozostało już tylko spokojne odliczanie.