Weekend, ciężar opieki nad dziećmi przejął tata. Mama po zmaganiach związanych z warsztatem majowym, które trwały okrągły tydzień, spoczęła na laurach, jeśli chodzi o edukacje rzecz jasna, bo mieszkanie aż wołało o ogarnięcie. Dzieci nie myślały jednak spoczywać na laurach.
– Tato, pójdziemy na spacer – zakomenderowała Misia – Poczekaj tylko aż przygotuję listę.
No i usiadła i przygotowała. Lista zawierała rysunkowe przedstawienia wszystkiego co jest na wyprawie niezbędne. Łopatka, lina, wiadro, spodnie, buty, bluza, skarpetki i kapelusz. Na następnej stronie pojawiły się inne części garderoby. O literkach, które się na tej liście bardzo spontanicznie pojawiły napisze niebawem.
Kiedy lista była gotowa dziewczyny skompletowały ekwipunek i zabrawszy tatę wyruszyły na wyprawę, pozostawiając mamę w domu wśród błogiej i odprężającej ciszy. Tata nie zabrał ze sobą aparatu ani żadnego innego urządzenia rejestrującego, więc relacja z wyprawy tylko ustna no i rysunkowa. Zapuścili się na łąki celem zbadania, czemu woda w rowie melioracyjnym nie płynie. Szybko okazało się, że za ten stan rzeczy odpowiedzialne są bobry. Z resztą Misia od razu wytypowała właśnie je jako winowajców.
Małe detektywki pod wodzą taty dotarły do samej tamy, widziały nawet żeremie i pływającego w spiętrzonej wodzie bobra.
– Mamo daj mi jakąś książkę w której jest narysowany bóbr. – Zażądała Misia po powrocie. – Chcę się przyjrzeć, żeby wiedzieć jak go narysować.
Jedyne co mogłam zaoferować to „Podręczny leksykon przyrody polskiej” niewielka niemal kieszonkowa książeczka w której możemy szybko wyszukać podstawowe informacje roślinach i zwierzętach spotykanych na obszarze naszego kraju.
Był tam też i bóbr, a zaraz obok dzik, który tak fascynuje Lusię. Misia obejrzała sobie dokładnie bobra i zabrała się do roboty.
Powstała bardzo dokładna relacja z wyprawy z fikcyjnymi elementami fabularnymi w postaci nieszczęsnego kociaka, który wpadł do dołu (centralna część rysunku) i jego przerażonej mamy (na dole po środku). Poza tym po prawej stronie rysunku widać mostek. Z jego lewej strony widać obgryzione drzewa a z prawej, poniżej spiżarnię bobrów. Po prawej stronie rysunku, za rzeczką jest żeremie które z obgryzionym drzewem łączy bobrowa ścieżka. Zaś na środku rzeczki, tuż obok kociaka jest tama wykonana przez bobry, od których się z reszto wszędzie aż roi.
– Mamo. Chcesz zobaczyć jak rysuję bobry? – Zapytała Lusia.
– Narysowałaś bobra?
– Nie, ale zaraz narysuję. Chcesz zobaczyć?
– Oczywiście – Jak mogłabym przegapić pierwszego w życiu bobra w wykonaniu Lusi
I narysowała, aż trzy. Jednego dużego i dwa całkiem maleńkie.
Wpis powstał w ramach projektu Mały Przyrodnik
To musiała być genialna wycieczka! Rysunki dziewczyn są cudowne! Lepiej oddają emocje z wyprawy niż najlepsza lustrzanka 🙂