Ortografia, ach ta ortografia. Wiem, że nie ma się czym chwalić, ale to moja pięta achillesowa. Misia też nie jest mistrzynią w tej dziedzinie, a w dodatku uważa, że nauka ortografii to nudy. Lusia dopiero w temacie raczkuje. I właśnie dlatego, zupełnie spontanicznie kupiłam dziś grę, która naukę ortografii nam uatrakcyjni. A i ja może się jeszcze trochę podszkole, przecież na to nigdy za późno.
Zakup był absolutnie spontaniczny. Ani nie szukałam w sieci odpowiedniego tytułu wśród polecanych gier, ani nawet nie miałam czasu sprawdzić co o tytule, który wpadł mi w oko piszą wytrawni gracze. Ot znalazłam na półce przeglądając ofertę sklepu i uznałam, że to może być ciekawe. Wszystko wskazuje na to, że się nie pomyliłam i często będziemy sięgać po grę „Ortograficzna bitwa” opublikowaną przez Trefl.
Rozgrywkę można prowadzić na jednej z dwóch dostępnych map. Jedyna różnica między nimi to ilość krain do zdobycia, co zasadniczo nie podnosi trudności a jedynie wydłuża rozgrywkę. Jak już wspomniałam każda mapa zawiera wyodrębnione terytoria, które należy zdobywać. Kryterium wygranej jest zdobycie określonej ilości krain.
Warto zwrócić uwagę na nazwy krain i docenić dowcip twórców gry. Czyż „Kraina Byków Dyktandzkich”, albo „Wielkie Stepy Samochacke”, czy „Kraina Jezior Żyskropskich” nie brzmią wspaniale?
Podstawą do zdobywania kolejnych terytoriów jest znajomość ortografii. W rozgrywce można wyodrębnić dwa etapy, choć wcale nie musza one być podzielone ścisłą granicą. W pierwszym etapie zawodnicy na ogół próbują zdobyć wolne krainy, choć nic nie zabrania im atakować sąsiadów, jeśli jest to możliwe. Zajmować można wyłącznie terytoria sąsiadujące z już posiadanymi. Pierwsze posiadane terytorium po prostu się wybiera. Żeby zdobyć wolne terytorium trzeba się posłużyć kartami z zadaniami oraz żetonami z sześcioma literami, tymi które nastręczają najwięcej problemów w polskiej ortografii: ż, rz, h, ch, u i ó.
Katy z zadaniami umieszczone są w uchwycie tak, że zawodnicy nie widzą odpowiedzi. Na karcie znajdują się trzy słowa i w każdym brakuje litery.
W czasie, który jest odmierzany przez klepsydrę, trzeba wybrać których liter brakuje i wyłożyć na stół odpowiednie żetony, zaznaczając tym samym swoją odpowiedź. Następnie można już sprawdzić prawidłowe odpowiedzi, które ukazują się po wysunięciu karty.
Jeśli zawodnik udzielił co najmniej dwóch poprawnych odpowiedzi może zająć terytorium, które wskazał wcześniej i na znak objęcia tam panowania umieścić na nim znacznik w swoim kolorze.
W zasadzie są bardzo małe szanse na to, żeby którykolwiek z graczy zajął wystarczającą do ukończenia gry ilość krain nie wchodząc w konflikt z innymi graczami. Prędzej czy później musi dojść do bitwy o terytorium. Wtedy jeden z graczy atakuje krainę zajętą już przez innego. O tym kto ostatecznie będzie nad tą krainą panował decyduje lepsza znajomość ortografii.
Podczas potyczki gracze odwracają żetony z literami tak by rywale nie widzieli nawzajem swoich odpowiedzi. Kiedy obaj są gotowi odkrywana jest kolejna karta z zadaniem i „uruchamiana” klepsydra. Gracze równocześnie rozwiązują zadanie, a po upływie czasu sprawdza się który z nich udzielił większej ilości poprawnych odpowiedzi. W razie remisu można kontynuować potyczkę do skutku. Atakujący może też zdecydować, że rezygnuje ze zdobywania tego terenu.
I to tyle zasad. Jak widać nie są one szczególnie skomplikowane. I dobrze. Wystarczającą trudnością jest ortografia. Gra „Ortograficzna bitwa” nie może rzecz jasna konkurować z topowymi grami dla dzieci w wieku szkolnym, to pewne. Jednak w kategorii gier edukacyjnych daję jej wysokie miejsce. Pozwala ćwiczyć ortografię w atrakcyjny sposób, a sama rozgrywka jest dość dynamiczna, choć końcówka może się nieco przedłużać jeśli terytoria przechodzą z rąk do rąk i nikt nie jest w stanie zdobyć wymaganej ilości. Ostatecznie, żeby nie przedłużać i nie przynudzać można kryterium zmodyfikować i na pewno nikomu to nie zaszkodzi.
Co do wykonania to też nie można wydawcy niczego zarzucić. Plansze, żetony i karty są atrakcyjne i estetyczne, a ponad to solidne.
* * *
Artykuł bierze udział w projekcie Grajmy!
Pingback: Jak organizuję edukację domową córce w nauczaniu początkowym? | Nasza szkoła domowa
Fajne, myślę, że dla chłopców tym bardziej.