Ostatnimi czasy tematem głównym wokół którego kręcą się rozmaite nasze aktywności są świnki morskie. Wszystko za sprawą dwóch ślicznotek, na które czekaliśmy kilka miesięcy, a które niedawno wreszcie u nas zamieszkały. Pierwszy wpis jaki miał się pojawić w ramach trzeciej edycji „Przygody z książką” miał mieć zupełnie inny charakter i temat, jednak teraz nie liczy się nic poza świnkami.
Misia po wykonaniu menu dla świnek morskich (szczególnie przydatne gdy trzeba je będzie na kilka dni zostawić z tatą) zapragnęła zrobić książeczkę o tym jak należy się opiekować świnkami.
Razem z Basią i Tosią dostaliśmy umowy adopcyjne zapakowane w piękną teczkę Stowarzyszenia Pomocy Świnkom Morskim.
W pierwszym odruchu chciałyśmy przełożyć dokumenty do innych ważnych dokumentów a teczkę przerobić na okładkę do książki. Misia stwierdziła jednak, że szkoda takiej ładnej teczki i lepiej będzie wykorzystać ją do stworzenia lapbooka. Powstał więc pierwszy absolutnie autorski lapbook, zaprojektowany i wykonany przez Misię. Moja rola ograniczyła się do wydrukowania potrzebnych, tj zamówionych przez Misię materiałów, przycięcia i zszycia kartek na książeczki wklejone do środka.
A w środku znalazła się mapa pokazująca występowanie tych gryzoni na wolności, książeczka z podobiznami świnek morskich różnych ras. Książeczka dotycząca odpowiedniego żywienia świnek oraz urządzania klatek i wybiegów.
Lusia oczywiście też bardzo chciała zrobić swoją książeczkę (nie miała ambicji na całego lapbooka. Zamówiła u mnie odpowiednie materiały. W przeciwieństwie do Misi chciała mieć u siebie podobizny świnek rasy skiny (bezwłose), które się Misi nie podobają. Chciała też mieć szkielet świnki morskiej.
Ciekawe czy uda mi się przez tę świnkową manię jakoś przebić z zajęciami na temat kosmosu, które chciałam zrealizować w ramach projektu „Dziecko na warsztat”.
* * *
Wpis powstał w ramach projektu „Przygody z książką”.
Pingback: Przygody z książką 3 / Blogi w projekcie | Dzika Jabłoń
Fantastyczne! Jestem zauroczona pracami dziewczynek – przebija z nich pasja dla Waszych nowych zwierzątek i to, jak bardzo dobrze wiedzą czego chcą. Każda zrobiła książkę idąc za własnymi potrzebami i zainteresowaniami, i temat wyszedł z życia! Bardzo cenię takie doświadczenia 🙂
Joanna, teraz to już musicie zrobić świnki w kosmosie <3
Prawdę mówiąc to dochodzę do wniosku, że chyba nie będę miała innego wyjścia, bo jak na razie orbitujemy wokół świnek bez końca.
Przecudne! jak daliście radę udźwignąć zmianę nazwy świnek? bojkotujecie kawię ? ja na razie jeszcze jestem w szoku, i ciezko mi z tym… ciekawa jestem, jak dzieci reagują na jakieś tam nagłe i odgórne ustalenie…
świnki w kosmosie koniecznie, inaczej nie może być 🙂
Ignoruję zmianę nazwy. Uważam, że naukowcy powinni zajmować się poważniejszymi sprawami 😉 Moja starsza córka tylko się uśmiechnęła i powiedziała, że to bardzo dziwna nazwa bo brzmi jak nazwa karmy, która kupujemy. A świnki w kosmosie coraz bardziej kojarzą mi się z „Muppet Show”
Pingback: Podsumowanie / Przygody z książką 3 | Dzika Jabłoń