Edukacja domowa moich dzieci jest sprawdzianem nie tylko moich kompetencji jako nauczyciela i talentów w zarażaniu dzieci miłością do wiedzy, ale również, a może przede wszystkim umiejętności zarządzania czasem. Nie ma co owijać w bawełnę. Tego się tak naprawdę stale uczę i wychodzi mi różnie.
Gdybym odważyła się na taki całkowity unschooling mogłabym po prostu zarządzać swoim czasem a dzieciom pozostawić eksperymenty w zarządzaniu ich zasobami. Jednak co jakiś czas włączam się w różne projekty międzyblogowe, które mobilizują mnie do pewnych działań zgodnych z ich harmonogramami i wymagają zorganizowania dzieciom różnych zajęć tematycznych. Poza tym mając małe dzieci, które nie mogą zostawać bez opieki nawet w swoich planach muszę je, tak czy siak, uwzględniać.
Co jakiś czas proponując dzieciom (dotyczy to głównie starszej córki) jakieś zajęcia, albo informując ją o konieczności wyjścia z domu i pojechania choćby na zakupy, napotykam opór, niezadowolenie i różne emocjonalne reakcje. Doskonale rozumiem, że ona może mieć swoje plany na najbliższy czas i moje propozycje ją w pewnym stopniu zaskakują, wywołując takie reakcje, zastanawiałam się więc, jak mogę jej i sobie pomóc. Dwa dni temu doznałam olśnienia. Ona nie ogarnia (jeszcze bardziej niż ja) czasu. Na zegarku się nie zna, a nasz dzień odmierzany jest porami spania i posiłków, co wcale nie pomaga dziecku zapanować nad tym ile i na co ma się tego dnia czasu.
Pogrzebałam po sieci i na stronie Teaching Ideas znalazłam takie oto zgrabne plansze z tarczami zegarów. To pobrania i wydrukowania za darmo.
Zaproponowałam Misi, że codziennie będziemy zaznaczać na tych tarczach stałe punkty dnia i planować pozostałe nasze aktywności tak, żeby od rana wiedziała co i kiedy będziemy robić i miała poczucie, że jej plany są również uwzględniane. Idea tarczy zegara jest jej znana, bo już miała okazję się z zegarem analogowym zapoznać, choć na razie umie tylko odczytywać pełne godziny.
Wygląda na to, że to był strzał w dziesiątkę. Poniżej przykład aktualnego planu dnia i zarys planu na kolejny dzień.
Czerwona obwódka pokazuje, w którym miejscu dnia teraz jesteśmy. Na niebiesko zaznaczone są posiłki. Poza tym różne naprędce wymyślone symbole pokazują min. zajęcia przy stoliku (nożyczki), czytanie (książka) czy swobodną zabawę (piłka). W razie potrzeby uszczegółowienia będziemy też pewnie dopisywać jakieś hasła.
Świetny pomysł! Kradnę na zakilkalat 😉
Fajne! Moi mają już swój wspólny „plan lekcji” z zajęciami obwiedzionymi kolorowymi flamastrami: Najstarszy na zielono, Rodzynek na czerwono a Gwiazda… na różowo. Na zegarku się już rozeznają lepiej lub gorzej w zależności od wieku 😉