Jeszcze na początku tego roku Misia nie mogła się poszczycić dużymi osiągnięciami jeśli chodzi o czytanie, mimo, że przygodę z nauka czytania metodą prof. Cieszyńskiej zaczęłyśmy już dość dawno. I w pewnym momencie jakby jakaś blokada puściła. Misia ruszyła z czytaniem jak torpeda. Od miesiąca ma manię czytania wszystkiego co tylko uda jej się przeczytać, bez trudu przechodzi na czytanie małymi literami i składa dość długie i skomplikowane wyrazy.
Na próbę kupiłam jej kilka książek do czytania z serii „Kocham czytać”, ale to ciągle mało. Będąc ostatnio w pewnym sklepie na B zupełnie przypadkiem zatrzymałam wzrok na kilku niepozornych książeczkach. Coś jednak przykuło moją uwagę i wzięłam je do ręki. Po krótkiej analizie postanowiłam kupić dwie, gdyż wydały mi się dostatecznie proste a jednocześnie dostatecznie ciekawe, by zaproponować je Misi do samodzielnego czytania.
Są to książki z serii „Niezwykły sklep pana Piotra” autorstwa Sheily May Bird, wydane przez Wydawnictwo Rudy Kot. Jedna nosi tytuł „”Pomyłkowa kangurzyca” a druga „Strasznie śmierdzący smok”.
Zdecydowałam się na zakup przede wszystkim dlatego, że tytuły sugerowały zabawne historie opowiedziane ze swadą. Ponad to czcionka jest wyraźna i dość duża, a treści w sam raz. Akapity krótkie na tyle by nie zniechęcić dziecka, które jest na początku swojej czytelniczej drogi, a jednocześnie treść nie jest prymitywna i infantylna. Wszystko dowcipnie zilustrowane przez Jima Fielda.
Jak można się domyślić po tytule serii akcja poszczególnych opowiadań ma miejsce w sklepie zoologicznym, który z pewnych względów jest inny niż pozostałe sklepy zoologiczne. Dzieje się tak za sprawą dość osobliwych zwierząt jakie trafiają w ręce pana Piotra, jak choćby smok, który kichając wydziela straszny odór i którego w związku z tym nikt nie chce nabyć.
Ten zakup to był strzał w dziesiątkę, książki od razu bardzo wciągnęły Misię. Próbowała czytać już w samochodzie, ale wstrząsy i kołysanie powodowały, że nie była w stanie śledzić tekstu więc zrezygnowała. W domu zaszywa się z książkami w gabinecie taty, gdzie jest najciszej i nie przeszkadzają jej odgłosy zabawy młodszej siostry i zwykłej domowej krzątaniny.
Lusia z ogromną ciekawością przegląda ilustracje odnajdując na niej coraz to nowe „smaczki”, a najbardziej bawią ją ślimaki z hodowli pana Piotra i różne ciekawe sprzęty jakie dla nich organizuje ich właściciel.
* * *
Wpis powstał w ramach projektu „Przygody z książką”.
Oglądałam te książeczki w sklepie na B :-), wydawały się fajne, ale nie trafiły do naszego domu, ponieważ wybrałam wtedy dla mojej niespełna dwulatki inne książki. Może w przyszłości po nie sięgniemy.
Pingback: Przygody z książką 4 / Blogi w projekcie | Dzika Jabłoń