Co jakiś czas laminuję niektóre materiały, przygotowywane przeze mnie do zajęć z dziewczynami. Po wycięciu często zostają mi szerokie, białe, zalaminowane paski. Jeszcze do niedawna mnie trochę irytowały bo ciężko mi je upchać w moim koszu na śmieci. Wpadłam więc na pomysł, by je pociąć na mniejsze i wtedy mnie oświeciło.
A dlaczego właściwie to ja mam je ciąć? Od tamtej pory markerem permanentnym rysuję na takich paskach linie i daję Lusi, żeby sobie ćwiczyła bardziej precyzyjne cięcie. Oczywiście w ten sposób mogę zagospodarować kilka takich pasków, bo Lusia aż taka cierpliwa nie jest, żeby pociąć wszystkie, które wyprodukuję. Ot taki recycling. Przyjemne z pożytecznym
Język oczywiście pracuje.
Cięcie po prostej i po skosie to bułka z masłem.
Po łuku to już wyższa szkoła jazdy. Lusia stale nie jest zadowolona z efektów, ale się nie poddaje.
Jeśli podczas wykonywania czynności takich jak wycinanie, rysowanie, pisanie, itp. człowiek pracuje językiem, oznacza to, że ma niewycofany odruch Babkina.
Dzięki za informację. Doczytam co to takiego.
Doczytałam o tym odruchu i chyba nie będę się nim przejmować. Opóźnienie mowy żadne nie występuje. Motoryka mała jak na trzylatka jest bardzo dobrze rozwinięta a może nawet bardziej 😉