Matematyka to nie tylko rachunki. Wiele osób utożsamia dziecięcą matematykę z poznawaniem cyfr, liczeniem i prostymi działaniami matematycznymi, włączając to jeszcze czasem znajomość figur geometrycznych. Jakiś czas temu Barbara, która prowadzi bloga Zabawy z Archimedesem, zaprosiła grono rodziców do wspólnej zabawy pod hasłem Matematyka jest πękna, a który to projekt ma pokazać, że matematyka dziecięca to jednak coś więcej.
Temat kolejnego warsztatu sprawił mi nieco kłopotów. „Matematyka życia”, z czym to ugryźć? I wtedy przypomniałam sobie, że sekwencje, wzory, cykle czyli funkcje to są istotne elementy matematyki i postanowiłam, że zajmiemy się właśnie cyklicznością zjawisk.
Rozmawiając z dziewczynami przypomniałyśmy sobie jakimi zjawiskami cyklicznymi już się zajmowałyśmy. Na tapecie był i kalendarz z miesiącami i porami roku, i cykl ilustrujący obieg wody w przyrodzie, i zegar odmierzający godziny, Misia wspomniała tez o cyklu życiowym motyla o którym kiedyś czytałyśmy. Na podstawie tego co się przypomniałyśmy ustaliłyśmy prosta definicję cyklu. Wymyślałyśmy też inne cykle, jak praca koparki czy zabawa na zjeżdżalni. Potem dziewczyny wzięły się do roboty i układały różne cykle życiowe: dyni, słonecznika, biedronki, żaby i kury. Gdyby nie nadciągająca burza, która przegoniła nas z ogrodu, gdzie rozłożyłyśmy się z pracą żądałyby zapewne kolejnych cyklów.
Potem zaproponowałam Misi prostą zabawę matematyczną. Najpierw wyobraziłyśmy sobie, że para ptaków zakłada wiosną gniazdo i ma w tym gnieździe 4 jaja. Ze wszystkich wylęgają się młode ptaki. Potem założyłyśmy, że następnego roku te młode ptaki łączą się w pary i zakładają gniazda a w każdym z nich składają po 4 jaja.
Powstał nam w ten sposób ciąg geometryczny, który oczywiście nie odzwierciedla rzeczywistości, ale był ciekawym doświadczeniem matematycznym pokazującym przyrost w tempie wykładniczym. Oczywiście nie mówiłam Misi że to się tak nazywa, na to przyjdzie jeszcze czas. Raczej skupiłyśmy się na rozważaniach o tym, czemu tak się naprawdę nie dzieje i czemu liczba ptaków nie rośnie tak gwałtownie z roku na rok.
haha zajefajne podejście do tematu 😀
kolejne fajne podejście do tematu – matematyka jest wszędzie, więc nic dziwnego, że „matematyka życia” budzi tak wiele różnych skojarzeń! ja cyklach nawet nie pomyślałam…
najbardziej podoba mi się tłumaczenie ciągów geometrycznych na pistacjowych skorupkach „jajek” 🙂
Podoba mi się Wasza matematyka i 'cykliczne’ podejście do tematu – super!
cykl życia…genialny pomysł!