Z jednej strony wakacje,tj czas większej aktywności wyjazdowo-wycieczkowej, z drugiej strony fakt, że dzieci czytają coraz więcej same, powoduje że nasza, rodziców rola jeśli chodzi o czytanie dzieciom zaczyna się nieco redukować. Jeszcze nie do zera, bo lubimy to, ale zapotrzebowanie dzieci jakby coraz mniejsze. Jesteśmy jednak uzależnieni od wizyt w bibliotekach i bardzo nam trudno wyjść z tego przybytku nie wyczerpawszy limitu ilości książek jakie możemy wypożyczyć za jednym zamachem. Nie pozostaje mi nic innego jak nakłaniać dzieci i siebie by zwracały uwagę raczej na książki krótkie, które przeczytamy w terminie mimo niesprzyjającej wakacyjnej pory. I tak właśnie mój wzrok padł na niewielką, ale bardzo obiecującą pozycję pod tytułem: „Znak orła. Historia Polski w opowieściach dla dzieci” autorstwa Doroty Skwark.
W tym roku Misia skończyła trzecią klasę. Tym samym skończyła etap nauki nazywany nauczaniem początkowym, kiedy to króluje nauczanie zintegrowane. Na tym etapie dziecko zdaje na zakończenie jeden egzamin ze wszystkiego. Klasa czwarta jest przełomowa nie tylko dla dzieci uczących się w szkołach. W edukacji domowej również zaostrza się podział na przedmioty i z każdego z nich trzeba zdać osobny egzamin. Jednym z przedmiotów, który w klasie czwartej zostaje wyodrębniony, jest historia. To, że pojawia się ona jako przedmiot szkolny dopiero teraz nie oznacza, że Misia nie miała z nią do czynienia do tej pory. Historia towarzyszy nam stale i choć dziewczynki nie uczą się jej systematycznie i chronologicznie wiele już wiedzą i kojarzą fakty, szczególnie z historii Polski. Poznają je przy okazji naszych turystyczno-krajoznawczych wypraw, czy czytania różnych książek albo oglądania filmów, gdzie dla lepszego zrozumienia fabuły trzeba im robić, często dość obszerne, dygresje objaśniające tło historyczne. Nie opuszczają mnie jednak wątpliwości czy historia to będzie ta część obowiązkowego materiału, którego Misia będzie uczyła się na tyle chętnie by zdawać egzaminy z przyjemnością i bez nadmiernego stresu. Ujrzawszy więc wspomnianą wyżej książkę na półce, przekonawszy się, że jej treść w dużej części pokrywa się z programem przewidzianym dla klasy IV, postanowiłam sprawdzić jak zostanie przyjęta. Miałam nadzieję zaszczepić zainteresowanie tymi tematami, które potem będziemy rozszerzać jakoś bardziej metodycznie.
Co do treści. Książka składa się z dziewięciu dość krótkich opowiadań z których każde jest uzupełnione o dodatkowe informacje, ciekawostki i dygresje podane raczej w encyklopedycznej formie. Całość poprzedzona jest prologiem w którym mały chłopiec, zaciekawiony zajęciami w szkole, prosi dziadka, żeby wytłumaczył mu co to jest ojczyzna. I właśnie to pytanie jest pretekstem do powstania opowiadań min o Mieszku I, Władysławie Jagielle, Tadeuszu Kościuszko czy Józefie Piłsudskim.
Opowiadania, z racji tego, że są dość krótkie, traktują historię dość powierzchownie, ale to nie szkodzi, bo odkryłam, że dzieci chętnie słuchają moich wtrąceń i dygresji a nawet same zadają pytania, lub wtrącają pewne rzeczy, które zasłyszały przy innych okazjach. Ponadto książka wydana jest dość estetycznie. Ilustrowana przyzwoicie i bez przesady (nic mnie tak nie męczy jak książki składające się z samych ilustracji na które nakładany jest tekst).
Być może zbytnie uproszczenie przedstawianych w niej historii zniesmaczy i odstraszy bardziej wytrawnych historyków, ja jednak uważam, że warto ją polecić jako wstęp do poznawania naszej historii. Podoba się zarówno mojej dziesięcioletniej jak i tej siedmioletniej córce.