Jeszcze nie opowiedziałam o wszystkich naszych wakacyjnych wycieczkach, a tu już inne ciekawe rzeczy się dzieją. Niedawno bo 10 września był Światowy Dzień Drzew, uznałyśmy to za świetną okazję by się drzewami znów trochę pozachwycać i zrobić zielnik z ich liśćmi.
Zachęcała nas do tego również książka którą kupiłam już jakiś czas temu. To jeden z Zielników wydawnictwa Arkady. „Drzewa i krzewy liściaste”
Wewnątrz zielnika, poza wstępem i instrukcją wyjaśniającą jak przygotowywać liście do zielnika, są informacje o różnych gatunkach drzew i krzewów liściastych. Każdemu gatunkowi poświęcone są dwie strony. Jedną zajmuje w całości wizerunek liści, czasem gałązki a niekiedy tez owoców. Na drugiej stronie jest krótka charakterystyka oraz miejsce na wklejenie własnego okazu. Jest również niewielki rysunek przedstawiający pokrój charakterystyczny dla danego gatunku.
Przejrzałyśmy całą książkę, żeby sprawdzić jakich gatunków będziemy szukać i spróbować sobie przypomnieć gdzie w okolicy mogą one rosnąć.
Wyszperałam też w naszych zasobach inną publikację przydatną podczas wycieczki, „Drzewa Polski” z serii „Książeczka edukacyjna z naklejkami” wydawnictwa Olesiejuk
Tu znajdują się jedynie podstawowe informacje na temat drzew oraz zestaw naklejek za pomocą których można stworzyć na ostatniej stronie własną tematyczną kompozycję. Główną zawartość stanowi jednak lista drzew na której można odhaczać te, które się udało odnaleźć podczas wycieczki.
Po takich przygotowaniach ruszyłyśmy w teren. Całkiem sporą ilość liści byłyśmy w stanie zdobyć nie wychodząc z podwórka.
Na skraju ogrodu rosną leszczyny, czarny bez, lilak i morwa a tuż za płotem dęby i graby. Na podwórku sąsiada rośnie brzoza a po drugiej stronie ulicy głóg, jarząb i robinia zwana potocznie akacją.
Dalszy spacer obfitował o kolejne znaleziska. Zdobyłyśmy nawet liście drzew, co do których byłam niemal pewna, że nie ma ich w okolicy. Uwagę przyciągały szczególnie krzewy o ciekawych owocach, jak trzmielina czy kruszyna.
Smaczku wyprawie dodał fakt, że na jednej ze ścieżek spotkaliśmy rudzika. A rudzik to ptaszek, który się u nas ostatnio cieszy ogromnym zainteresowaniem.
Po powrocie do domu wzięłyśmy się za przygotowywanie liści, zgodnie z instrukcją jaką znalazłyśmy w książce. Na kawałku kartonu umieszczałyśmy po kilka warstw gazety, na to bibuła, liście znów bibuła i gazety i tak aż wszystkie liście były zabezpieczone.Biała bibuła skończyła nam się bardzo szybko, więc użyłyśmy też zielonej.
Żeby nie było wątpliwości które liście do jakiego należały drzewa (po zasuszenie stracą część swoich właściwości i będzie trudniej odróżnić) dokładałyśmy małe karteczki z podpisami. Gotowe stosiki zostały przykryte tekturą, obwiązane wstążkami i umieszczone pod stosem bardzo ciężkich książek (podręczniki szkolne wreszcie się do czegoś przydają). Mam nadzieję, że do wiosny, jeśli zapał do robienia zielników nie ustanie, dorobimy się bardziej profesjonalnej prasy do suszenia roślin.
Teraz trzeba będzie poczekać kilka dni, co jakiś czas zmieniając gazety na nowe, aż liście zupełnie wyschną i będzie można umieścić je w zielnikach, ale to już będzie historia na całkiem nowy wpis.
* * *
Wpis powstał w ramach projektu Mały Przyrodnik
U nas się sprawdziła metoda następująca: gazeta złożona na pół, a w środek wetknięta roślina. na to ciężka książka lub 4 stare numery „Wiedzy i życia”, potem znowu gazeta z roślinami i ciężka książka i tak na zmianę. Eliminujemy wtedy konieczność zmieniania gazet co kilka dni, a to co na spodzie sprasuje się naprawdę cudnie! Z resztą całość też, zwłaszcza jeśli dla dobicia damy na wierzchu encyklopedię. Życzę udanych zbiorów. Można by jeszcze poczekać do momentu, aż liście zaczną się ładnie, jesiennie wybarwiać…
No właśnie celowo się spieszyłam bo jednak chcieliśmy do zielnika liście zielone. A niektóre liście nie wybarwiają się ładnie tylko robią się po prostu brzydkie. Kolorowymi pobawimy się niezależnie. A co do Twojej metody. Trochę nie byłam przygotowana i miałyśmy za mało gazet, żeby tak robić. Szczególnie, że ja potrzebuję razy dwa, bo młodsza też już lubi mieć swoje prace a nie tylko pomagać.
No jasne, też bym wolała swoje robić, a nie tylko pomagać:)
Jakoś ja dojrzałam do tego, że teraz będzie wszystko, albo prawie wszystko, w dwóch wersjach.
Wsoaniały zielnik a książke musimy kupić.
Pamiętam zielnik z dzieciństwa, uwielbiałam go robić razem z siostrą 🙂
Żeby zrobić zielnik i go dobrze opisać trzeba rozpoznać zebrane liście drzew. Tu przygotowałem skany najpopularniejszych w Polsce liści drzew: https://drzewapolski.blogspot.com/2020/09/atlas-lisci-zielnik-z-lisci-drzew.html
Wierzę, że będą pomocne. Udanych zielników życzę i pozdrawiam!