Zaczęło się od rana. Nasza dyżurna miska, kilka kolorowych nakrętek po różnych napojach i siatki akwarystyczne, takie do wyławiania rybek. Podłoga mokra, piżamka Luśki mokra ale zabawa była przednia, a najzabawniejsze okazało się picie wody z tych nakrętek. Potem koniecznie trzeba było pomóc mamie w przygotowaniu obiadu. Znów woda i miska poszły w ruch, tym razem w zlewie, a w nich ziemniaki do umycia. Mycie ziemniaków i przekładanie do sitka, a potem z powrotem do wody. Potem Luśka sobie zażyczyła powtórkę z porannej zabawy dostała korki i piankowe literki, wzięła sobie garnek, kubek i dalej przelewać. Najbardziej fascynujące było nalewanie wody do sitka. Przy okazji Luśka ćwiczyła swoją znajomość kolorów komunikując mi co chwila jakiego koloru korek czy literkę wyłowiła.