W wakacje pogoda nie zachęca dzieci do zajęć stolikowych. Więcej więc zabaw na dworze, spacerów, wycieczek i chodzenia po drzewach, a mniej pisania czytania i matematyki. Wpadła mi jednak w ręce pewna książka, która spodobała mi się tak bardzo, że postanowiłam sobie ją kupić, bo nie sposób zrealizować wszystkich zaprezentowanych w niej pomysłów w tym krótkim czasie, na jaki ją mogę wypożyczyć z biblioteki, a przedłużać w nieskończoność mi nie pozwolą.
Książka, o której mówią to „Sztuka i zabawa” Sue Lacey. Po dokładniejszym przejrzeniu książki w domu doszłam do wniosku, że to powinien być podręcznik plastyki w szkołach podstawowych i gimnazjach i tak właśnie tę książkę potraktuję.
Treść książki zawiera się w pięciu rozdziałach:
- Ludzie
- Krajobrazy
- Sport i odpoczynek
- Martwa natura
- Zwierzęta
W ramach każdego rozdziału znajduje się krótkie wprowadzenie przybliżające zagadnienie, takie jak perspektywa i kompozycja przy pejzażu, czy proporcje ludzkiego ciała i sposoby na pokazanie dynamiki ruchu. Poza wprowadzeniem w każdym rozdziale znajdziemy prace (obrazy czy rzeźby) znanych artystów, ich krótkie omówienie, które skupia uwagę na najważniejszych aspektach, oraz propozycje pracy, która pozwoli wypróbować podobną technikę czy styl albo odtworzyć klimat, czy zmierzyć się z paletami barw.
Poza wspomnianą książką mam w domu jeszcze „Historię sztuki dla dzieci i rodziców”, która stanowi wspaniałe dopełnienie jeśli chodzi o bardziej teoretyczne rozważania o sztuce.
Nie trzeba było długo zachęcać dzieci, by zajęły się pracą. Na pierwszy ogień poszło malarstwo egipskie. Pooglądałyśmy sobie nieco cyfrowych reprodukcji egipskich malowideł naściennych, poszukałyśmy charakterystycznych cech jak poczernione, nieco skośne oczy, czy twarze ukazywane jedynie z profilu i można było spróbować odtworzyć ten styl.
Dziewczyny najpierw ćwiczyły na papierze, gdyż narysowanie twarzy z profilu wcale nie jest łatwe dla dziecka, które w sposób naturalny rysuje portrety en face. Kiedy wszystko już szło jak należy, dziewczyny robiły szkice na kawałkach płytek, które zostały nam po remoncie łazienki. W książce autorka proponowała malowanie na glinie, ale chwilowo nie mamy gliny ani możliwości nabycia, więc spróbowałyśmy na płytkach. Pewnie powtórzymy zabawę z podłożem glinianym, bo po nim się inaczej maluje.
Och jak ciężko było pędzelkami i farbą akrylową pokryć te narysowane ołówkiem detale!
Po dodaniu detali czarnym mazakiem niezmywalnym nasze „egipskie” malowidła wyglądały tak: