Jako turystyczna rodzinka mieliśmy do zrealizowania jeszcze jedną wycieczkę. Narodził się pomysł by pojechać do Siedlec piętrowym pociągiem (dziewczynki bardzo chcą sprawdzić jak się takim podróżuje) i zwiedzić miasto.Niestety po krótkim rozeznaniu okazało się, że pociągi piętrowe jeżdżą tylko w dni powszednie, więc nie da się pojechać na wycieczkę piętrusem z tatą, który w dni powszednie pracuje. Pozostaliśmy jednak przy pomyśle odwiedzenia Siedlec. Jestem zdania, że przed dalekimi podróżami trzeba wpierw poznać swój kraj a najlepiej zacząć od najbliższej okolicy, nie miałam jednak pomysłu na te Siedlce, bo nie wiele na ich temat sama wiedziałam. Na szczęście w porę dowiedziałam się o tym, że ktoś przygotował questy dotyczące Siedlec.
Nie jestem miłośnikiem smartfonów, z uporem maniaka ignoruję fakt, że mogą służyć do przeglądania internetu, odbierania maili i czytania FB. Czasem jednak smartfony się przydają. Okazało się bowiem, że istnieje aplikacja Siedlce, którą można ściągnąć na smartfon i dzięki niej sprawnie poruszać się po mieście, wyszukiwać atrakcje turystyczne a nawet trasy rowerowe w okolicach miasta. I właśnie ta aplikacja udostępnia aż trzy questy siedleckie. Postanowiliśmy że zaczniemy od najprostszego. Długość trasy około 2km, coś w sam raz na nieco mroźne sobotnie przedpołudnie.
Trasa prowadziła nas wpierw po centrum miasta gdzie tuż obok siebie znajduje się Miejski Ośrodek Kultury (punkt startowy questa), biblioteka oraz pomnik Stefana Żeromskiego.
Tuż obok MOKu znajduje się też ratusz z wierzą zegarową zwieńczoną figurą Atlasa dźwigającego ziemski glob w kolorze złota. To własnie z powodu tej figury i związanej z nią legendy mieszkańcy Siedlec mówią na ratusz „Jacek”.
Znajdujące się w ratuszu muzeum niestety było zamknięte, na otarcie łez pozostała nam figura Atlasa i armata stojąca pod arkadami. Akurat pod ratuszem kręciliśmy się koło dwunastej więc mieliśmy okazję wysłuchać kurantu wygrywającego poloneza Kleofasa Ogińskiego p.t.: „Pożegnanie Ojczyzny”.
Tuż za ratuszem znajduje się pomnik poświęcony Tadeuszowi Kościuszce wzniesiony w setną rocznice jego śmierci.
Wprost spod pomnika ruszyliśmy w kierunku kościoła pod wezwaniem św. Stanisława. Chcieliśmy wejść do środka, ale niestety było zamknięte. Dziewczyny z rozbawieniem stwierdziły, że klamka w drzwiach jest strasznie wysoko, nawet tata z trudnością do niej sięgał. Stwierdził jednak, że te drzwi z klamką na wygodnej do otwierania wysokości wyglądałyby niepoważnie. Za to dziewczyny czuły się trochę jak Alicja w krainie czarów.
W niszach po obu stronach drzwi znajdują się figury przedstawiające Jezusa i Maryję.
Spod kościoła popędziliśmy pod pocztę gdzie wiódł nas quest, ale głód zaczął doskwierać najmłodszym uczestnikom wycieczki więc nie robiąc już zdjęć, by nie przedłużać pomknęliśmy szukać czegoś do zjedzenia. Po rozgrzaniu się gorącą herbatą i pyszną pizzą ruszyliśmy dalej, w kierunku szpitala.
Tuż obok znajduje się kaplica pałacowa ufundowana przez księżną Aleksandrę Ogińską. Tu własnie po śmierci spoczęły jej szczątki.
Tuż obok znajduje się figura przedstawiająca Maryję stojącą na globie, z korona z dwunastu gwiazd i księżycem i wężem z jabłkiem u stóp.
Od kaplicy to już prosta droga do pałacowego parku. Sam park z pewnością odwiedzimy wiosną, bo musi w nim być pięknie. Tym razem ograniczyliśmy się do podziwiania pałacu i odnalezienia kamienia pamiątkowego nieopodal.
Słońce już powoli zachodziło kiedy minęliśmy Liceum Ogólnokształcące (jego dyrektorem niegdyś był dziadek Marki Skłodowskiej, a jednym z uczniów Aleksander Głowacki), budynek starej wozowni w której potem mieścił się teatr a obecnie urząd stanu cywilnego i udaliśmy się w kierunku neogotyckiej katedry.
Brakuje mi słów żeby opisać jej wnętrze, strzeliste, smukłe i koronkowe, gdzie mrok rozjaśniało światło przenikające przez misterne witraże.
Dziewczyny jak zaczarowane cicho przechadzały się nawami podziwiając kolumny, gwiaździste sklepienia i witraże.
Katedra była ostatnim punktem naszej wycieczki. Wszyscy zgodnie uznaliśmy, że to była bardzo udana wyprawa, a Siedlce to ładne, ciekawe i warte odwiedzenia miasto. Na pewno jeszcze nie raz tam pojedziemy, bo wiele do zobaczenia jeszcze zostało.
Na następną wycieczkę – pietrusem możemy się razem wybrać wiosną – do parku linowego może?
To dobry pomysł!
a my aktualnie „walczymy” z dziećmi aby chciały jechać gdziekolwiek…. chcą siedzieć w domu 🙁 (aby nie było tv i tego typu nie dostają!)
No niestety i tak bywa. Trzymam kciuki za jakieś postępy.
Trzeba było nas odwiedzić, skoro byliście w Siedlcach 🙂 Chociaż ja sama w życiu bym nie wpadła na to, żeby tu przyjeżdżać na zwiedzanie:) Pozdrawiam