Tematem marcowego warsztatu miały być podróże i podróżnicy. W sumie to dziewczyny same zdecydowały czym konkretnie będziemy się zajmować. Na początku miesiąca podczas wizyty w bibliotece wyciągnęły z półki książkę dotycząca wielkiej wyprawy Marco Polo i kategorycznie zażądały dołączenia jej do reszty „łupów”.
Książka stylizowana jest na streszczenie prawdziwego dziennika Marco Polo, który rzekomo odnaleziono po latach, a który ma uwiarygadniać jego przygody spisane przez Rustichellego w dziele „Opisanie świata”. Swoją drogą wielu ludzi wciąż wątpi w to, że wenecki podróżnik na własne oczy widział to o czym opowiadał.
Poza streszczeniem podróży książka zawiera wiele dygresji i wtrąceń czy to w postaci dodatkowych tekstów, osobnych miniksiążeczek czy zakładek i otwieranych okienek, co czyni ją jeszcze bardziej atrakcyjną.
Poza opisem podróży Marco Polo książka przybliża realia historyczne i kulturowe związane z czasem w którym owa podróż się odbyła i miejscami które odwiedził podróżnik.
Opierając się na zawartych w książce informacjach, zgromadziłam zbiór przedmiotów, których używamy na co dzień, a których korzenie sięgają starożytnych Chin. I tak w naszym zbiorze znalazły się takie przedmioty jak jedwab, herbata, ryż, papier i papierowe pieniądze, czy porcelana. Oczywiście wynalazków, które zawdzięczamy Chińczykom jest więcej. Ja dołożyłam jeszcze pałeczki bambusowe do jedzenia, jako ciekawostkę.
Zaproponowałam dziewczynom, żebyśmy spróbowały się nauczyć jeść takimi pałeczkami. Po obejrzeniu instruktażowych filmów jakie można znaleźć bez trudu w sieci podjęłyśmy pierwsze próby. Lusia działała jak umiała czasem pracując wręcz obiema rękoma. Misia po dwóch dniach prób, czyli jedzenia wszystkiego co się dało pałeczkami nabrała wprawy. Wprawdzie nie umiem tak ugotować ryżu, żeby dało się go zjeść pałeczkami, ale z makaronem, który też jako pierwsi wymyślili Chińczycy, szło jej bardzo sprawnie.
W książce o Marco Polo znalazła się też wzmianka o starożytnej chińskiej łamigłówce. Uznałam, że w oryginalnej wersji mogłaby ona być jeszcze za trudna dla dziewczyn, poszperałam więc w sieci i znalazłam kolorowe karty do tangramu. Same elementy łamigłówki wycięłam z kolorowej pianki zachowując kolory takie jak na kartach.
Misi nie sprawiało żadnego problemu odwzorowywanie obrazów z kart i zaczęła się wręcz domagać układanki w oryginalnej wersji. Lusia przy kilku kartach trochę pomagałam ale potem szło jej już coraz lepiej.
Na koniec, jako podsumowanie wiadomości jakich dostarczyła nam książka powstał lapbook. To własnie ten element warsztatu w żaden sposób nie dał się pogodzić ze świętami i urodzinami Misi co spowodowało koszmarne opóźnienie w publikacji tego artykułu.
Do pracy nad lapbookiem przyłączyła się przyjaciółka Misi, która chodzi do tradycyjnej szkoły i była nieco zaaferowana faktem, że można się uczyć całkiem inaczej i mieć z tym jeszcze frajdę. Ja przygotowałam kilka lapbookowych książeczek i podpisy na osobnych karteczkach. Zadaniem dziewczyn było rozszyfrować podpisy, odnaleźć ilustrację (to było zadanie Lusi) i umieścić na niej podpis. Miały więc przy okazji ćwiczenie z czytania. Trochę pomagałam bo niektóre podpisy były naprawdę trudne.
Tak więc powstała książeczka, która przedstawiała zwierzęta używane do transportu podczas podróży Marco Polo i druga w której znalazły się różnorakie statki jakimi podróżował.
Kolejne książeczki przedstawiają pejzaże jakie miał możliwość obserwować podczas podróży oraz budowle.
Kolejna, najobszerniejsza książeczka gromadzi różne zwykłe przedmioty, które pochodzą z Chin.
Ostatnia książeczka, w kształcie kwiatka, gromadzi informację o religiach z jakimi mógł zetknąć się podróżnik podczas wyprawy do Chin i z powrotem (grafika z symbolami religijnymi pochodzi ze strony Edukacja Inspiracja).
Wreszcie całą jedną stronę teczki zajmuje mapa podróży Marco Polo, którą znalazłam na stronie Filmofilia.
Na okładkę trafiły podobizny dwóch głównych bohaterów tej opowieści.
Przy okazji tworzenia nowego lapbooka Misia wyciągała starsze i pokazywała koleżance objaśniając ich zawartość.
* * *
Zapraszam do odwiedzin u innych uczestników projektu Dziecko na Warsztat, u nich też wiele się działo:
Bardzo podobają mi się takie zabawy, które nadają książkom realny wyraz. Pomysł z pokazywaniem pejzaży czy architektury – super 🙂
Bardzo ciekawa wyprawa, najbardziej podoba mi się książeczka w kształcie kwiatu dotycząca religii.