Co roku, z okazji Dnia Dziecka, moja znajoma organizuje dla dzieci, którymi się opiekuje piknik w pobliskiej stadninie. Ponieważ jej córka jest w wieku Misi zaprasza również nas, a my bez wahania korzystamy. Dzień w stadninie zawsze jest pełen wrażeń.
Przyjechaliśmy z samego rana, akurat właścicielka wyprowadzała klacze ze źrebiętami na pastwisko. Zapowiadała się piękna pogoda.
Po podwórku biegały psy, kaczki i kury, tylko koty się gdzieś pochowały. Wszędzie w koło na pastwiskach pasły się konie. Jednak największym zainteresowaniem dzieci cieszyły się tegoroczne źrebięta.
Wreszcie instruktorka jazdy przygotowała i przyprowadziła kuca o imieniu Alfik. Dzieciaki ustawiły się w kolejce. Jedne dość nieśmiało, inne chciały jeździć bez przerwy i zaraz po zejściu z konia ponownie stawały w kolejce.
Poza dosiadaniem Alfika i podziwianiem koni, dzieciaki z ochota uprawiały gimnastykę na piłkach, snopkach słomy i oponach, posilając się w między czasie przygotowanymi przez organizatorkę smakołykami.
Wreszcie nadeszła pora na przejażdżkę bryczką. Z perspektywy dziecka taka przejażdżka wygląda tak jak na poniższym zdjęciu, ale śmiechu i radości było co nie miara.
Na koniec przyszła pora na odrobinę rozrywki dla dorosłych. Każdy chętny mógł dosiąść konia i zrobić kilka rundek pod czujnym okiem instruktorki. Niektórzy decydowali się na zabranie swoich pociech.
Niestety w międzyczasie nadciągnęły burzowe chmury i deszcz skrócił nasz wspaniały piknik. Wśród śmiechów i pisków dzieciarni posprzątaliśmy w pośpiechu i pouciekaliśmy do samochodów.