Od jakiegoś czasu mamy z dziewczynami umowę, że każda z nich w bibliotece wybiera sobie pięć książek (taki mają limit na kartach) a ja na swoją kartę biorę to co ja chcę im przeczytać, albo co jest mi potrzebne do przygotowywanych przez mnie zajęć. Nie za bardzo ingeruję w to co dziewczyny wybierają, tylko Lusie namawiam, żeby nie koncentrowała się na kartonikowych książkach dla maluszków i szukała na półkach z ambitniejszymi pozycjami. Pomagam też dokonać wyboru gdy trzeba zdecydować które pięć z siedmiu książek weźmiemy tym razem.
Jedną z książek którą ostatnio ostatnio wybrały dziewczyny i co do której nie było wątpliwości była wspaniale ilustrowana przez Marcina Kaniewskiego książka pod tytułem „Pafnucy. Opowieści o dobrym niedźwiedziu”.
Myślę, że głównym czynnikiem który przyciągnął uwagę dziewczyn i wzbudził w nich niezachwianą pewność, że to jest książka, którą warto wziąć do domu były właśnie ilustracje. No bo któż by się nie zakochał w takim niedźwiedziu i w takich ilustracjach. Zapakowałam ja więc z innymi nie bardzo się zastanawiając nad zawartością.
Przytaszczyłyśmy książki do domu, ustawiłyśmy na półce z książkami do czytania w najbliższym czasie i Pafnucy czekał na swoją kolej. Wreszcie któregoś dnia dziewczyny upomniały się o tę książkę. Wzięłam ją do ręki przyjrzałam się uważniej okładce. Ale że co? Joanna Chmielewska? To ona pisze też książki dla dzieci? No no, zobaczmy zatem cóż to takiego. Z ogromną ciekawością, jako wielbicielka twórczości Chmielewskiej (no można pomyśleć, wielka mi wielbicielka, skoro nie wiedziała o tej książce) zabrałam się za czytanie.
Nie zawiodłam się. Z typową dla siebie swadą i lekkością autorka kreuje charaktery poszczególnych bohaterów, mieszkańców leśnego zacisza. Oprócz głównego bohatera, spokojnego, zrównoważonego, nieco flegmatycznego, ale bardzo przyjacielskiego i odważnego niedźwiedzia Pafnucego jest tam też nerwowa i nieco nadruchliwa wydra Marianna, płochliwy koziołek Kikuś, chytry i nieco złośliwy lis Remigiusz i wiele, wiele innych zwierząt.
Jest też zagadka. Słowo 'kryminał’ w tytule tej recenzji jest może nieco na wyrost, ale tylko trochę. W każdym opowiadaniu zdarza się coś co jest dla zwierzęcej społeczności nowością i zagadką do rozwiązania. A rozwiązanie jej i wybrnięcie z kłopotów jest na ogół możliwe dzięki rozwadze, sprytowi i połączeniu sił wszystkich mieszkańców lasu.
Jest też humor, typowy dla autorki choć stonowany i dostosowany do percepcji dzieci. Bo czy nie można się śmiać do rozpuku kiedy zakłopotane zwierzęta zastanawiają się dlaczego coś tak zwykłego jak konar drzewa spowodowało u leśniczego ciężką chorobę? Albo czy zdechła mysz, korzonki i świeże ryby z jeziora będą wystarczającym posiłkiem, który uratuje nieprzytomnego przyjaciela zwierząt od śmierci głodowej?
Zatem jeśli lubicie historie o zwierzętach okraszone doza humoru, z wartką fabułą i odrobiną dreszczyku to bardzo gorąco polecamy.
Wpis powstał w tamach projektu Przygody z książką
Uwielbiam Chmielewską. Jeśli ta książka jest choćby ociupinkę tak fajna jak „dorosłe” to będę zakochana 🙂
Ja również lubię zostawić wybór mojemu Maluchow w bibliotece i często wybiera zaskakujące
pozycje, oczywiście pozytywne!
Oczywiście, że Chmielewska pisała dla dzieci! Dla młodzieży też!
Też uwielbiam jej twórczość, jej poczucie humoru.
Aha, „Pafnucego” też znamy. Świetnie napisane 🙂
u nas Pafnucy też gościł w ramach Przygód!
Wasze kolorowe wydanie piękne, ale osobiście bardzo polubiłam też czarno-białe rysunki z naszej wersji
jeśli nie masz nic przeciwko – zapraszam tutaj wszystkich wymagających podwójnego potwierdzenia, że warto te opowieści poznać – bo warto! 🙂
Kolejna pozycja na naszej liście, która mamy zamiar przeczytać:) U nas jest podobnie z biblioteką. Każdy wybiera sam i czasami dzieciaki wyszperają bardzo ciekawe pozycje:)
Nie znam tej książki ale z miłą chęcią poznam i pokażę ją Młodej 🙂
Joanna Chmielewska i książki dla dzieci? Normalnie szok 🙂
Ha! To ta sama Chmielewska co Lesio! Kochałam ją jak byłam w podstawówce (Duch, Skarby) i potem jak byłam trochę starsza. Cudowne poczucie humoru 🙂 <3
dobra. złapałaś mnie. szukam w internecie. Chmielewska jest bombowa.
Dołączam do grona zaskoczonych, tym że Chmielewska napisała coś dla dzieci. Znam jej książki dla młodzieży i powoli kompletuję te o Teresce i Okrętce, ale tej pozycji nie znałam. Będę się za nią rozglądać.
Pingback: Przygody z książką 4 / Blogi w projekcie | Dzika Jabłoń