Lusia prawie codziennie mi oświadcza mi, że jest moim pomidorkiem, ślimaczkiem, robaczkiem i tak dalej. Dziś została moim kurczaczkiem. A było tak.
Wpakowała się babci na kolana z książką, prosząc, żeby babcia poczytała jej wierszyki o kurach i kurczakach. Jeden z rysunków przedstawiał kurczaka z resztkami skorupki na głowie i kuperku. Lusia popatrzyła krytycznym okiem i stwierdziła, że skorupka jest za mała i kurczak na pewno by się nie zmieścił. Babcia zaczęła przekonywać, że to możliwe:
– Nie sądzę. Chyba ktoś przesadził rysując tego kurczaka.
Babcia, pozabierawszy szczękę z podłogi podjęła kolejną próbę wyjaśnienia, że pisklę w jajku jest bardzo skulone, że ma mokre piórka i jak się wykluje a piórka wyschną to wydaje się jakby nie mogło się w skorupce zmieścić. Lusia jednak nie wydawała się przekonana. Postanowiłam więc znaleźć w sieci jakiś filmik i pokazać jej jak się wykluwa pisklę.
Lusia obejrzała z ogromnym zainteresowaniem i film musiał zrobić naniej ogromne wrażenie bo do wieczora wielokrotnie się wykluwała. Kilka razy pod stołem kilka razy pod prysznicem i raz wykluła się z ręcznika którym ją owinęłam po kąpieli. Usiłowała się wykluwać również podczas wieczornego czytania ale siostra ją ofuknęła, że przeszkadza. Na koniec oświadczyła, że teraz wkluje się w kołdrę i idzie spać.
– Jestem twoim kurczaczkiem oświadczyła zasypiając.
Trochę mi przykro, że mieszkając na wsi i mając babcię na wsi nie ma okazji zobaczyć takiego wykluwania na własne oczy. Dziwne czasy.