Kombajny zaczynają już swoją żniwiarską robotę. Ostatni dzwonek aby przeprowadzić plenerową część lekcję na temat zbóż. Za chwilę niektórych już na polu może nie być i przyjdzie czekać na nie kolejny rok. Zaopatrzone w torbę i nożyczki, Luśka wózkiem Miśka na rowerze a ja pieszo, wybrałyśmy się na poszukiwanie różnych gatunków zbóż. Jedne już prawie dojrzałe inne jeszcze zielone, ale się udało.
Na miejscu kłosy były wnikliwie oglądane i badane. Co się w nich kryje? Jak można to wydostać? Czym się różnią kłosy, czym nasiona?
Zebraliśmy trochę kłosów każdego gatunku, żeby w domu kontynuować badania. Wcześniej przygotowałam karty, dopasowankę w której należy dobrać w pary ziarno i kłos (poniżej link do poprania). Kupiłam też ziarna różnych zbóż. Zajęcia w domu kontynuowałyśmy następnego dnia, gdyż tak długa wyprawa rowerem, dla niewprawionej jeszcze Miśki była jednak sporym wysiłkiem.
Następnego dnia naszykowałam miseczki ze wszystkimi zbożami jakie udało mi się zdobyć (OK wiem, gryka to nie zborze, ale też się załapała do kompletu), brakowało tylko jęczmienia. Miśka najpierw nacieszyła się mieszaniem ziaren w miskach rękoma i orzekła jednoznacznie, że najprzyjemniejszy jest ryż.
Potem było dokładne oglądanie nasion za pomocą lupy.
Kolejnym zadaniem było dopasowanie kart przedstawiających ziarno i siaren w miseczkach.
Następnie Miśka wzięła się za badanie zebranych kłosów. Wyłuskiwała ziarna a następnie dopasowywała do ziaren w miskach i na obrazkach. W ten sposób dopasowaliśmy wszystkie zebrane przez kłosy.
Wreszcie można było dopasować zdjęcia przedstawiające kłosy do reszty. Zadziwiające, że w niektórych przypadkach, nawet gdy nie mieliśmy prawdziwych kłosów Miśka baz trudu, intuicyjnie chyba, dopasowała kłosy do ziaren.
Potem kiedy już nacieszyłyśmy się kartami schowałyśmy je a na stole zaroiło się od miseczek. Ciekawie było zobaczyć co można zrobić z różnych zbóż. Miśka oczywiście wszystko musiała sprawdzić obejrzeć pomacać. Szczególnie porównywanie wrażeń dotykowych sprawiało jej ogromna radość i zajęło mnóstwo czasu.
Kiedy wreszcie znudziła się mieszaniem w miseczkach i badaniem różnych ziaren kasz, płatków i mąk, pobawiłyśmy się kłosami w układanie, a ściślej mówiąc w uzupełnianie sekwencji.
Na koniec jeszcze użyłam kłosów do delikatnego masaży pleców. Miśka jednoznacznie orzekła, że najprzyjemniejsze jest smyranie kłosami jęczmienia (spodziewałam się, że będzie to owies), a najmniej przyjemne w dotyku są kłosy pszenicy.
Na koniec obiecany link do zestawu kart.
Super zajecia! Bardzo mi sie podobaja!!! Gdybym tylko jakies pole pod reka miala, jutro poszlabym w wasze slady! Rewelacja!
Ekstra wątek! Luz i logika w jednym. Podobają mi się bardzo zboża i sekwencje 🙂
Super!
Ale świetne! pożyczam do domowego użytku 😀
bardzo profesjonalne podejście (właśnie takiego obawiałam się pisząc nasz skromny post o zbożach :P)
może gdy Janek dorośnie też zrobimy sobie taką pełną lekcję – na pewno podpatrzę pomysł z lupą i zabawą w Kopciuszka – dzięki 🙂
Na pewno jeszcze nie jedną lekcję o zbożach będziecie mieli okazję przeprowadzić. A im dzieci starsze tym więcej je interesuje i więcej chcą wiedzieć.
Super, niezła inspiracja 😉 Pozdrawiam