"Całe wychowanie współczesne pragnie, by dziecko było wygodne, konsekwentnie krok za krokiem dąży, by uśpić, stłumić, zniszczyć wszystko, co jest wolą i wolnością dziecka, hartem jego ducha, siłą jego żądań i zamierzeń." J. Korczak
Widokówka z wakacji #1 – Pociągiem retro do Gdańska
To miała być mega niespodzianka. Bilety na tę imprezę, organizowaną przez Turystykę Kolejową TurKol.pl kupiliśmy ponad miesiąc przed terminem, żeby mieć pewność, że się załapiemy. Dzieciom nic nie mówiliśmy, dla dzieci miesiąc czekania to katorga. Jeszcze na początku weekendu nie miały pojęcia o niczym. Sądziły, że jedziemy na weekend do babci.
A dokąd?
Niespodzianka!
A dużo będzie chodzenia?
Nie za dużo.
W piątek wieczorem zapowiedzieliśmy tylko, że trzeba wcześnie położyć się spać i wstać wcześnie bo jedziemy na wycieczkę.
I tak to własnie było. Wsiedliśmy rano do samochodu, zapowiedzieliśmy dzieciom, że jak nie będzie korków w dwie godziny będziemy na miejscu i ruszyliśmy.
Po drodze przeżyłam chwilę grozy. Kiedy dzieci prostowały kości na jakimś parkingu ja odebrałam SMS zaczynający się od słów: „Uprzejmie zawiadamiamy, że parowóz, który miał ciągnąć dzisiejszy skład uległ awarii…” czy jakoś tak. Po krótkim zawale serca i doczytaniu wiadomości do końca dowiedziałam się, że wycieczka się odbędzie, ale skład będzie ciągnęła inna lokomotywa. Niestety nie parowa. Buuuu.
Mimo korka w okolicy Elbląga na miejscu tj. w Malborku byliśmy z ponad dwugodzinnym wyprzedzeniem. Taki z resztą był plan, bo to dało nam szansę na mały rekonesans w okolicy zamku. Skoro już jesteśmy w Malborku to jak nie zajść choć na chwilę na zamek? Chciałam też zrobić rozeznanie, czy to miejsce przypadnie dzieciom do gustu i czy warto się tu wybrać w przyszłości na cały dzień.
Na zamku trwał akurat piknik i było mnóstwo atrakcji. Między innymi to co bardzo lubimy, czyli pokazy sztuki rycerskiej.
Po obejrzeniu potyczek rycerzy konnych obeszliśmy zamek dookoła i zajęło nam to tyle czasu, że pora już była pędzić na dworzec, żeby się nie spóźnić na pociąg. Niewiele brakowało.
Dopiero w drodze na dworzec dziewczyny dowiedziały się, że właściwa atrakcja dnia dopiero przed nami. Musiałam też wyjaśnić im, że niestety nie do końca wszystko wyszło tak jak chcieliśmy.
Zajęliśmy miejsca w przedziale i pokazaliśmy dzieciom rozkład podróży. I wtedy właśnie wyjaśniło się, że tak właściwie to zmierzamy nad morze. Z rozkładu wynikało, że będziemy mieć dość czasu, żeby pojechać tramwajem na miejską plażę. Dziewczyny miały pierwszy raz w życiu zobaczyć morze. To dopiero radość! A pogoda była wyborna.
Ciepła woda, przyjemna bryza, lekka fala, złocisty piach. Czas zleciał nam błyskawicznie. I już trzeba było się zbierać, by tramwajem zdążyć wrócić na dworzec, skąd pociąg retro miał nas zabrać do Malborka.
Jeszcze tylko rzut oka na piękny zabytkowy dworzec w Gdańsku, jeszcze tylko zakup pamiątkowego magnesu i już mknęliśmy powrotną drogą.
Lokomotywa elektryczna, która ciągnęła nasz retro-pociąg jechała znacznie szybciej niż by jechała lokomotywa parowa. Dlatego rozkład jazdy trochę się załamał. Ponieważ korzystaliśmy z normalnie funkcjonującego szlaku kolejowego trzeba było zrobić przystanek w Tczewie by nie blokować innych pociągów. Można było pójść do lokomotywy, obejrzeć jak jest w środku i dopytać maszynistę o różne interesujące rzeczy.
Można było też obejrzeć bardzo interesującą lokomotywkę stojącą na dworcu w charakterze pomnika i ozdoby.
Wreszcie ruszyliśmy w dalszą drogę. Dzień się już powoli kończył i nasza podróż też. Podziwialiśmy przez okno krajobrazy i wspominaliśmy jak to się kiedyś podróżowało pociągami.
Na miejscu mieliśmy wreszcie chwilkę by podziwiać wspaniały malborski dworzec kolejowy. Pędząc w pospiechu do pociągu jakoś nie dostrzegliśmy jego niewątpliwej urody.
Organizatorzy wycieczki w ramach zadośćuczynienia za „szkody moralne” zaproponowali nam zniżkę na inną wybraną przez nas przejażdżkę z ich oferty. Z pewnością skorzystamy w nadziei, że tym razem parowóz nie zawiedzie.