Dziś spóźniona relacja z naszego sylwestra. Właśnie na ten dzień zaplanowałyśmy sobie wycieczkę do stolicy. Nie odstraszył nas rosnący mróz, za to kusiły świąteczne iluminacje na starówce. W planach była jeszcze wizyta w muzeum zegarów, ale okazało się że jest nieczynne. No cóż innym razem.Odbiwszy się od zamkniętych drzwi muzeum zegarów a właściwie Muzeum Rzemiosł Artystycznych i Precyzyjnych pokręciłyśmy się po Starym Mieście. Pokazałam dziewczynom ulice Kamienne Schodki i najwęższą kamienicę na starówce oraz drogę, którą Król chodził w asyście świty na nabożeństwa w katedrze. Na Placu Zamkowym oglądałyśmy choinkę. mnie się osobiście ten światełkowo-plastikowy twór nie podoba i przy świetle dziennym prezentuje się tak sobie. Dzieci z zaciekawieniem oglądały dekoracje.
Potem ogrzałyśmy zmarznięte dłonie zajadając pieczone kasztany zjadłyśmy obiad w jedynej czynnej tego dnia pizzerii w okolicy i po zmroku ruszyłyśmy ulica Miodową w kierunku kościoła kapucynów. Po drodze wyjaśniałam Misi czym jest magiczna godzina w fotografii. Na zdjęciu Katedra Polowa Wojska Polskiego
Wreszcie dotarłyśmy do kościoła kapucynów. Ostatnio byłam tam dwa czy trzy lata temu. Mam wrażenie, że szopka przeszła jakiś gruntowny remont, bo poprzednio zrobiła na mnie mniejsze wrażenie. Dziewczynkom też bardzo się podobała. Ciekawiły je poruszające się postacie o które pytały. Niektóre rozpoznawały same co mnie bardzo ucieszyło.
Kiedy już wreszcie udało się je stamtąd wyciągnąć (mam wrażenie, że mogłyby tak patrzeć i patrzeć), na zewnątrz było już ciemno. Udałyśmy się w kierunku Krakowskiego Przedmieścia a tam oczom naszym ukazały się bajecznie oświetlone drzewa i latarnie. Na skwerze Hoovera czekała na nas instalacja. Można było podziwiać coś na kształt pokoju świętego Mikołaja z wielkim kominkiem zegarem i fotelem na który chciało wejść każde dziecko.
Nieco dalej rozświetlona kolejka z kilkoma wagonikami i rozentuzjazmowane dzieciaki wskakujące z radością do każdego z nich. Chciałyśmy przejść też Nowym Światem, ale zaczęło robić się coraz zimniej, a dziewczyny najadły się pierników i chciało im się pić. Zdecydowałyśmy więc, że wracamy do samochodu.
Jeszcze chwilkę spędziłyśmy przy choince na placu Zamkowym, która nieco ładnieje po zmroku.
Przed nami jeszcze wieczorna wyprawa do Łazienek Królewskich, a kto wie może i do pałacu w Wilanowie.
Bardzo fajne iluminacje. Dzieciaki z pewnością miały meega frajdę!
O tak. Dziewczyny nie mogły się napatrzeć.