Przygody tego zabawnego krasnala pamiętam jeszcze z dzieciństwa. Tę książkę czytała nam w zerówce moja mama, nauczycielka. My słuchaliśmy jak zaczarowani, a mama przeprowadzała nas przez przyrodnicze zjawiska kolejnych pór roku, czytając krótkie, zabawne, rymowane historyjki z drugim dnem.
Jesień się zaczęła, a właśnie u progu jesieni zaczyna się historia opowiadana przez Lucynę Krzemieniecką. Sięgnęłam więc po tę książeczką żeby wraz z krasnalem Hałabałą, tak jak mnie kiedyś mama, przeprowadzić swoje dziewczyny przez kolejne pory roku, czytając kolejne opowiadania.
Książka „Z przygód krasnala Hałabały” jest pisana jest prozą rymowaną, czyta się lekko i dzieci chętnie jej słuchają. Ja wygrzebałam ze swojej biblioteczki jedno ze starszych wydań (kartki już pożółkły), ale zdążyłam się już zorientować, że była wznawiana i na nowo ilustrowana. Nie znam tych nowych wydań, mam sentyment do tego, które znam z dzieciństwa. Książka ilustrowana jest prostymi, głównie czarno-białymi ilustracjami. Miśka od razu zaproponowała, że je pokoloruje. Chyba jej pozwolę.
Pierwsza historyjka, O gościach co nie przyszli na ucztę, opowiada o ptakach, które mimo zaproszenia nie przyszły na borówkowe ciasto krasnala, gdyż nadeszła jesień i wypędziła je z gaju do ciepłych krajów. Jest to świetne wprowadzenie w temat odlotów ptaków i właśnie o tym sobie potem z dziewczynami rozmawiałyśmy. O tym jakie ptaki były u nas latem, które z nich zostają, a które odlatują do ciepłych krajów i wreszcie o tym jak można pomóc ptakom, które zimą będą musiały zdobyć pożywienie.
Przygotowałam dziewczynom karty do sortowania przedstawiające ptaki, które można spotkać w Polsce. Najpierw przejrzałyśmy je przypominając sobie te, które dziewczyny już znają i wprowadzając kilka gatunków, które trochę trudniej zaobserwować.
Oczywiście nie mogło być inaczej Miśka musiała Luśce zrobić wykład i pokazać jej jakie cechy pozwalają rozpoznać gatunek.
Niektóre gatunki ptaków Luśka już z łatwością rozpoznaje, jak choćby bociana czy kaczkę krzyżówkę.
Potem Miśka miała za zadanie Podzielić ptaki na dwie grupy, jedna z nich miała zawierać ptaki, które odlatują na zimę a druga te, które zimują w Polsce. Kierowała się głównie tym, co była w stanie zaobserwować w zeszłym roku przy naszym karmniku i w odwiedzanych parkach.
Na koniec sprawdziła sobie, za pomocą kolorowych znaczników na odwrotach kart, czy prawidłowo przypisała gatunki do obu grup i skorygowała te, co do których się omyliła.
A przed nami kolejne opowiadania i kolejny temat. Będziemy się zajmować zwierzętami zapadającymi w sen zimowy, ale o tym to już w innym wpisie.
Na koniec, do pobrania karty do sortowania, zestaw „Ptaki zimujące i odlatujące”. Wystarczy kliknąć na miniaturkę
* * *
Wpis powstał w ramach projektu „Przygody z książką”.
Uwielbiam takie stare książki i ilustracje … też mam sentyment 🙂 , a także książki o tematyce dotykającej przyrody, świata zwierząt i pór roku. Choć (lub właśnie z tego powodu) kiedyś nie było takiego natłoku wydawnictw i pozycji dla dzieci – były one niezwykle wartościowe i treściwe. Teraz trzeba dobrze wyłuskać to co dobre dla naszych dzieci … na książkowych półkach sklepowych doświadczamy bowiem kolorowego zawrotu głowy 😉 Pozdrawiam ciepło!
My mamy serię „Co słonko widziało”, ale jakoś nigdy dokładnie nie czytałyśmy …
Ja robiłam podejście w zeszłym roku, ale Miśkę jeszcze trochę nudziło. Może na wiosnę spróbujemy jeszcze raz.
A patrząc na Wasze cudowne karty z ptakami, po raz kolejny zapragnęłam kolorowej drukarki…
😉
Bardzo przydatny sprzęt choć niezbyt tani w eksploatacji. Jak będę musiała kupić następna to wybiorę taką z systemem stałego zasilania tuszem. Kosztuje więcej, ale koszt wydruku redukuje się znacznie.
Zapamiętam 🙂
U nas wchodzi jeszcze problem ze zmieszczeniem kolejnej rzeczy…
No tak, to może być poważna przeszkoda.
Dlatego ja się cieszę z naszego brothera. Za komplet zamienników płacę 6 zł 😉
O kurcze. To się muszę zainteresować, bo moja drukarka chyba zaczyna dogorywać i nie wiem, czy nie będzie mi potrzebny nowy sprzęt niedługo.
Aaaaaa pamiętam to wydanie. I historię o borowkowym cieście. Dzięki!
Uwielbiam książki sprzed lat! Koniecznie muszę zakupić tudzież wypożyczyć z biblioteki i nadrobić zaległości! Za karty bardzo dziękuję. Przydadzą się, bo ja to taka noga z ptaków jestem 😉 Wraz z N. będziemy się pilnie uczyły!
Wspaniale, że przypominasz nam nasze dzieciństwo – lubię wracać do tych dawnych książek, Lucynę Krzemieniecką pamiętam też z innych pozycji. O dziwo, to ograniczenie koloru w ilustracji niczego nie zabierało, wręcz przeciwnie, otwierało wyobraźnię 🙂 Fajny wpis, a połączenie lektury z kartami wspaniałe i naturalne zarazem.
Pingback: Przygody z książką / Blogi w projekcie | Dzika Jabłoń
Ojej, dzieciństwo mi się przypomniało jak zobaczyłam Hałabałę! Muszę poszukać jej gdzieś na allegro. Dziękuję za przypomnienie i przeniesienie do 1989r 😉
Pamiętam tę książkę z dzieciństwa. Niestety nie mam swojego egzemplarza gdyż była wypożyczona z biblioteki. Karty z ptakami są świetne, dziękuję 🙂