Dziś nie będzie ani dydaktycznie ani naukowo i ogólnie trochę niemądrze, ale zabawnie. Podczas naszych całodniowych zmagań z warzywami (przetwory robimy, o czym wkrótce) nastąpiła chwila przerwy, którą Miśka natychmiast wykorzystała, żeby wyciągnąć z klatki swoją świnkę morską, Szarlotkę i trochę się z nią pobawić.
Od razu zaświtał jej pomysł, żeby zbudować dla Szarlotki zagrodę w klocków, żeby nie właziła w różne dziury za meblami z których trudno ją wyciągnąć. Luśka natychmiast przyłączyła się do tworzenia budowli i tradycyjnie zbudowała spiżarnię. Nie wiem czemu ostatnio buduje głównie spiżarnie.
Z różnych nadstawek i przybudówek jedna zyskała miano budki z lodami. Też zadziwiające bo moje uczulone dzieci lodów na mieście w zasadzie nie jadają.
Zaczęłam żartować sobie pytając jakie lody można by tam sprzedawać śwince morskiej i dowiedziałam się, że pietruszkowe (natka pietruszki to dla świnki największy rarytas), ogórkowe, trawowe, chrupkowe, marchewkowe. I już po chwili Miśka zaczęła tworzyć dla Szarlotki lody i torciki, ku uciesze wszystkich.
I tak oto nasza świnka morska, po raz pierwszy w życiu miała szansę skosztować rarytasów z cukierni.
ciekawe jak smakują lody trawowe haha