Natknęłam się niedawno na jednym z obserwowanych blogów na przepis na sztuczny śnieg. Świetna zabawa dla dzieci, które lubią się babrać. Przepis, który znalazłam na blogu jest bardzo prosty. Trzeba zmieszać piankę do golenia (warto wybrać jak najbardziej delikatną i o niezbyt intensywnym zapachu) ze spora ilością sody w proporcjach mniej więcej 1 kg sody na puszkę pianki (ja dałam niepełną, bo puszka była duża). Powstała mieszanina jest przyjemna w dotyku (powiedziałabym wręcz aksamitna) i ładnie się lepi i można z niej nawet ulepić bałwanka.
Już samo wsypywanie sody do miski i wyciskanie pianki z puszki było świetną zabawą, szczególnie dla Luśki, która jest głodna takich zabaw. Em od razu z zapałem przystąpiła do mieszania, Luśka musiała się dopiero przekonać, że to fajna zabawa i że warto sobie pobrudzić ręce. Po chwili już walczyła jak lew o swoją działkę ciepłego śniegu.
Po mieszaniu i ugniataniu przyszła pora na badanie śladów na śniegu. Po śniego zaczęły więc biegać różne zwierzątka:
Po jakimś czasie śnieg został zmieniony w pyszne lody waniliowe. W ruch poszły naczynia i sztućce. Oczywiście koń też chciał spróbować. Spróbowała również Luśka i po chwili bardzo tego żałowała. Na szczęście kilka łyków wody załatwiło sprawę.
Po lodach w misce znów królowała zima i samochody w zaspach, które trzeba było odkopywać i doprowadzać na parking.
Mniej więcej po dwóch godzinach zabawy masa zaczęła zmieniać konsystencję. Robiła się jakby bardziej lejąca. Zabawa powoli się kończyła.