Liw lubimy odwiedzać i już nie raz tam byliśmy, ale nam się nigdy nie nudzi, szczególnie jeśli pod zamkiem odbywa się turniej rycerski. Tymczasem właśnie 12 sierpnia odbywał się XVI Turniej Rycerski na Zamku w Liwie. Nie można było przegapić takiej okazji.
Zapakowaliśmy prowiant i wszystko co mogłoby być nam potrzebne i wyruszyliśmy. Z zamku w Liwie zachowała się tylko główna brama z wieżą resztki murów i piwnica. Na ruinach zamku został zbudowany dworek w którym obecnie znajduje się muzeum – zbrojownia. Więcej o historii tej budowli można sobie przeczytać na oficjalnej stronie muzeum.
Kiedy dotarliśmy na miejsce turniej już trwał. Odbywały się walki w parach. Ogromnym zaskoczeniem dla nas był udział kobiet, które mierzyły się z mężczyznami. Po turnieju par odbywał się turniej indywidualny a potem walki większych zespołów.
W przerwie między kolejnymi odsłonami turnieju postanowiliśmy pokręcić się po zamku. Wpierw poszliśmy do niedawno udostępnionych piwnic, których jeszcze nie mieliśmy okazji wcześniej zwiedzić. W ostatniej komnacie urządzona była nieco makabryczna wystawa. W dodatku za murkiem ukrywał się człowiek wydający różne dźwięki jak z horroru. Niektóre dzieci traciły rezon.
My zwróciliśmy uwagę na datę widoczną na podłodze piwnicy tuż przy wejściu.
Później poszliśmy obejrzeć (po raz kolejny ale to nam się ciągle nie nudzi) wystawę w muzeum. Dołączyły do nas moje siostrzenice z którymi się spotkaliśmy na turnieju. Dziewczyny zachwycały się wyposażeniem wnętrza, szczególnie kaflowy piec z obrazkami na każdym kaflu, przykuł ich uwagę.
Przy makiecie ukazującej zamek w czasach jego świetności Misia tłumaczyła młodszym kuzynkom zasady działania zwodzonego mostu i znaczenie różnych części zamku.
Wdrapaliśmy się też na wieżę znajdującą się nad dawną bramą główną.
Z wieży widać było przedpole zamku na którym przygotowano plac turniejowy.
Kiedy znudziły nam się już walki, postanowiliśmy przespacerować się po okolicy. W Liwie są trasy TRInO, wykorzystaliśmy tę okazję żeby przynajmniej częściowo jedną zrealizować. Zawędrowaliśmy aż na cmentarz, który znajduje się na skraju miejscowości. Od pomnika poświęconego księżom ciekawsza okazała się studnia.
Tuż obok cmentarza był krzyż, którego dotyczyło jedno z zadań trasy.
Wracając w stronę zamku podziwialiśmy między innymi piękny kościół. Niestety tym razem tylko z zewnątrz.
Niedaleko zamku znaleźliśmy krzyż upamiętniający miejsce w którym dawniej znajdował się kościół.
Na zamek wróciliśmy w samą porę, żeby zobaczyć turniej rycerzy konnych. W potyczkach wzięło udział czterech rycerzy.
Wpierw popisywali się umiejętnością władania piką, którą atakowali obrotowego saracena.
Kolejna konkurencja była nieco trudniejsza. Polegała na zbieraniu na pikę niewielkich drucianych pierścieni.
W kolejnej rundzie rycerze popisywali się ścinając mieczami główki kapusty umieszczone na kołkach.
Ostatnim elementem turnieju były bardzo widowiskowe pojedynki na kopie.
Nawet tacie udzieliła się atmosfera rycerskiego pikniku.
Po zakończonym turnieju rycerzy na koniach na parkingu spotkałyśmy rycerza, który przebierał się i przygotowywał do kolejnych walk. Mogliśmy obejrzeć dokładnie jego miecz i zbroję i porozmawiać o tajnikach tego hobby.
Na koniec jeszcze tylko moczenie nóg w Liwcu, który przepływa tuż obok zamku i już szykowaliśmy się do powrotu.
* * *
Wycieczka odbyła się w ramach konkursu Turystyczna Rodzinka 2017
Zdjęcia super oddają cala atmosferę 🙂 Kaflowy piec też skradł moje serce, uwielbiam takie rzeczy. Z chęcią bym pospacerowała tamtą trasa.