Postanowiłam stworzyć stronę na której będę gromadzić różne zabawne i inne warte zapamiętania dialogi z udziałem moich córek, a także ich monologi i błyskotliwe pytania lub spostrzeżenia.
2 marca 2017
Lusia przyniosła mi mały obrazek z wizerunkiem Jezusa na krzyżu. Po chwili zdecydowała się pokolorować krzyż na brązowo. Po skończonej pracy przychodzi jeszcze raz i mówi:
– Teraz jest bardziej krzyżowaty, prawda?
2 stycznia 2017
Lusia: Mamo, nie mogą umyć szyi kiedy nie mam zapiętych włosów. Nie potrafię jednocześnie trzymać włosów i drugocześnie myć szyi.
30 listopada 2016
Misia śpi u babci w warunkach nieco polowych, tj. na kilku położonych na sobie gąbkowych materacach. Dziś postanowiła sprawdzić, czy jest księżniczką i umieścić pod materacami ziarnko grochu. Z braku grochu zadowoliła się ziarnkiem fasoli. Po kilku minutach przychodzi i triumfalnie wręcza mi ziarenko z tekstem:
– Ta fasola mnie zabije.
22 lipca 2016
Czytam dziewczynom o wężach, o tym jak zrzucają wylinkę, która pęka na pysku a wąż musi pocierając się o gałęzie lub kamienie, wypełznąć z niej.
– Bez sensu. – mówi Misia – Mogłaby mu mękać wzdłóż całego grzbietu. Tylko by się z niej wykokosił i już.
30 kwietnia 2016
Nie wiem która była godzina ale dla mnie wściekle rano. Lusia dźgnęła mnie kilka razy palcem czekając aż otworzę chociaż jedno oko. Otworzyłam:
– Mamo. Mam świetny pomysł. Żeby ciebie nie budzić poproszę tatę, żeby mi zrobił śniadanie.
Zaiste, genialny, pomyślałam uśmiechając się do Małej.
17 kwietnia 2016
Byłyśmy u babci, trochę nieprzygotowane na gwałtowne załamanie pogody. Misia wciągnęła różowe spodnie z pluszu i różową bluzkę. Najcieplejsze z rzeczy jakie jeszcze pozostały czyste. Popatrzyła na siebie krytycznym okiem, wygładziła dłońmi spodnie i rzecze:
– Ale się ubrałam na różowo. Zupełnie nie w moim stylu. No ale trudno.
I kto by pomyślił, że jeszcze niedawno różowy był dominującym kolorem w jej szafce z ubraniami?
13 kwietnia 2016
Lusia: Mamo, kocham cię.
Ja: Ja tez cię kocham.
Lusia: Wiesz? „Kocham cię” to takie dowolne słowo?
Ja: Co to znaczy?
Lusia: Że można je powiedzieć w dowolnym momencie. To znaczy kiedy się chce.
31 października 2015
Misia: Idę do łazienki robić siusiu.
Lusia: Mi też się chce.
Misia: To rób przed łazienką taniec węża.
17 października 2015
Misia wyciągnęła jakąś książkę z łamigłówkami i stwierdziła, że porobi trochę zadań:
– A czy tam są jakieś zadania odpowiednie dla Lusi? – pytam.
– Tak są.
– A zaprosisz ją do wspólnej zabawy?
– Oczywiście.
Lusia gramoli się na swoje krzesło przy stole w jadalni.
– Fajnie mieć taką siostrę, która zaprasza do zabawy. Wiesz?
16 października 2015
Nerwowa sytuacja, Lusia zmęczona, trochę mnie poniosło. Podniosłam głos i nieprzyjemnie naburczałam na dziecko. Lusia się rozpłakała i uciekła przytulić się do siostry. Rozżalonym głosem mówi do niej:
– No powiedz sama. Czy tak można traktować dziecko?
15 października 2015
Rozmowa z Misą:
– Mamo! Odkryłam odejmowanie!
– Tak? – zdziwiona bo jeszcze o odejmowaniu nie było na naszych zajęciach mowy.
– Jak się od ośmiu odejmie pięć to zostaje trzy.
– A skąd to wiesz?
– No bo osiem składa się z pięciu i trzech.
I w ten sposób moja córka odkryła odejmowanie jako działanie odwrotne do dodawania. Trzeba było widzieć jej minę, radość i duma.
19 września 2015
Dziewczyny zabrały się za zagrabianie liści. Misia lekko zmęczona przysiadła, żeby odpocząć a Lusia zachęcała ją do dalszej pracy:
Misia: Czy Ty uważasz, że ja jestem niezmęczalna?
18 września 2015
Lusia miała gorszy dzień. W końcu zezłościła się nie mogąc sobie poradzić z ubraniem lali. Zezłościła się to mało powiedziane. Wściekła się i zaczęła krzyczeć.
ja: Denerwujesz się bo nie możesz jej tego założyć?
Lusia: Taaaaak!!!!
ja: ale wiesz, że zamiast krzyczeć możesz złość wytupać?
Lusia: Wolę wyprzytulać
I przybiegła się wtulić.
2 września 2015
Rozmowa na temat trochę podniszczonego materaca sprężynowego. Wzburzona Lusia stwierdza:
– W jednym miejscu z tego materaca wystają jakieś druty! To się może skończyć śmiercią!
28 sierpnia 2015
Misia, Lusia i ich koleżanka siedzą przy stole i jedzą obiad. Wywiązuje się dyskusja o napojach gazowanych (w sumie to nie wiem czemu, bo dziewczyny takich nie piją) i w pewnym momencie z ust Lusi pada:
– Mi to się wydaje, że tam po prostu dostał sie dwutlenek węgla.
24 sierpnia 2015
Lusia: Mamo,byłam na spacerze z tatą i przyniosłam ostre jeżyny.
ja: Ostre jeżyny? – pytam szukając jednocześnie czy dziecko się gdzieś nie podrapało. – Ach. Ostrężyny.
Tak to jest jak mama ze środkowej Polski mówi jeżyny a tata z południa ostrężyny.
14 lipca 2015
– Patrz Misia, na domku siedzi kopciuszek.
– Kopciuszek?
– Taki ptaszek.
– Gdzie?
– Już odleciał. Czekaj zaraz wróci.
– Był niebieski jak Kopciuszek w niebieskiej sukience?
– Nie czarno-bury z rudym ogonem.
– Aha to w wersji jak jeszcze sprzątał?
26 maja 2015
Ja: A skąd się wziął ten pożar?
Lusia: No nie wiem. Może ktoś go wołai wołał aż go nawołał (chyba swobodna interpretacja słowa wywołał)
Ja: A może to od śmieci w lesie?
Lusia: No tak. Pewnie ktoś wyrzucił do lasu spalone śmieci i od tego się rozpożarzyło.
12 maja 2015
Dialog między dziewczynami:
Misia: Pobawię się samochodami.
Lusia: Ja też chcę.
Misia: Nie chcę bawić się sama
Lusia: Ja tez chcę – ryk przeraźliwy
Misia: Nie masz prawa mnie kopać – coraz większa złość i irytacja starszej i wrzask młodszej.
ja: Nie możesz dać jej żadnego samochodziku?
Misia: Dam jej ten, bo to jest jej.
Lusia: Ale ja nie chcę mieć tylko jednego – wrzask
Misia: Co mogę zrobić dla Ciebie, żebyś była szczęśliwa? – mi opadła kopara młodsza zaskoczona przestała wrzeszczeć
Po trzech minutach negocjacji bawią się zgodnie samochodzikami. Hmmm a już miałam na końcu języka marudzenie, że znów się kłócą.
7 maja 2015
Misia:
– Mamo. Zrobiła mi się dziura w skarpecie. Po śniadaniu sobie zaszyję.
Po śniadaniu.
– Popatrz, mam dziury jeszcze w tych rajstopach. Podzielę sobie na gromadki. Te trzeba zszyć niebieską nitką a te różową. Zrobisz mi supełek?
O. I to jest właśnie edukacja domowa.
11 kwietnia 2015
Napomknęłam dziś coś o przedszkolu. Nie żebym miała zamiar wysyłać tam Lusię , po prostu jakoś tak wyszło z kontekstu. Na to Lusia z cała stanowczością:
– Ja nie idę do żadnego przedszkola. Tam nie ma nikogo do przytulania.
Argument nie do zbicia, niestety.
23 marca 2015
Zrobiła mi się zanokcica. Wyjątkowo nieprzyjemna i dolegliwość. Lusia zauważyła i padły pytanie. Wyjaśniłam jej jak to się nazywa i czemu tak się dzieje. Drugiego dnia Lusia wdrapała się na moje kolana i pyta:
– Jak tam Twoja zapaznokcica? Boli?
8 marca 2015
Lusia maluje kredkami. Trochę za mocno nacisnęła i kredka pękła.
– Tak to się czasem dzieje, że jak malujemy to kredki się łamią. Takie już jest smutne życie kredki.
7 marca 2015
Miśki monolog na temat posiadania więcej niż jednaj spódniczki tutu:
– Dobrze, że mam tylko jedną. Jak bym miała dwie różne to byłoby to nie do opanowania. Trzeba by było jechać na balet a ja bym siedziała przed tymi spódniczkami i rozmyślała: założę różową, nie lepiej jednak niebieską, a może jednak różową, nie niebieska będzie lepsza. I tak w kółko.
6 marca 2015
Misia: Bo ten wieloryb jest przywiązany do wózka.
ja nie wiedząc o co chodzi: Jaki wieloryb?
Misia pokazując mi pękatą niebiesko-białą maskotkę wieloryba: Fiszbinowiec.
ja zdumiona: A po czym poznałaś?
Misia: Po białej gardzieli. Z resztą zębowce mają węższe szczęki.
ja: Eeee.
6 marca 2015
„Bo chodzi o to, że jak przyjeżdżasz z pracy, to żebyś nie był taki sfochany, tylko się z nami pobawił. Ja rozumiem, że dziś nie masz czasu, bo zaraz jedziesz, ale mama tez ma prawo trochę odpocząć. Ty wiesz co ona tu dziś miała? Lusia od piątej marudzi (Luśkę gnębi rotawirus) i tylko jęczy że ją boli brzuch, albo że wszystko ją nudzi. Ty to byś już dawno na nią krzyczał.”
Tak mniej więcej brzmiał monolog Misi kiedy tata na prośbę wspólnej zabawy odpowiedział, że teraz nie może bo musi wytrzeć buty z błota. Tata z wycieraniem butów z błota się pospieszył i poszedł się bawić z dziećmi.
22 lutego 2015
Trochę się w naszych rozmowach ostatnio pojawia tematów biblijnych. I w głowie mojego dziecka zrodziło sie takie oto pytanie:
– Mamo ale w jaki sposób Bóg stworzył świat, skoro sam był jego częścią?
Zamurowało mnie. Po krótkim dociekaniu okazało się, że miała na myśli Jezusa, więc się musiałam trochę nagimnastykować tłumacząc jej zawiłości jednej osoby w trzech postaciach.
10 lutego
Lusia dojrzała do samodzielnego zasypiania ja albo tata czytamy wieczorem dziewczynkom, włączamy muzykę, gasimy światło. Lusia prosi, jeszcze o chwilkę przytulania, na ogół do ręki położonej tuż przy twarzy. Ostatnio tak właśnie się przytuliła po czym powiedziała spokojnie:
– Już śpię. Możesz iść.
26 stycznia
Miśka: O jeszcze będe musiała te gumki pozbierać z dywanu.
ja: A co one tu robią?
Miśka: Zostawiłam na dywanie kosmetyczkę i Luśka powyciągała, pewnie chciała obejrzeć.
ja: to Cię musiało wkurzyć.
Miśka: Nie. Dzieciak pewnie nie wiedział, że nie wolno.
Język żyrafy jednak działa.
21 stycznia
Dzisiejszy dialog z moją starszą córką:
– Mamo a po Ameryce Północnej to czym się będziemy interesować?
– O ile się nie mylę to Antarktydą.
– A potem?
– Australią.
– A potem?
– Azją.
– A potem?
– Europą.
– A potem?
– Potem będą wakacje.
– No chyba żartujesz! I nie będziemy już robić takich rzeczy?
25 grudnia
Dialog z Lusią:
L: Kredki mi spadły.
ja: To zajedź z krzesła i podnieś.
L: Ale pokoloruję najpierw. Nie mogę się rozerwać.
24 grudnia
Mikołajowe przemyślenia Miśki. Ona monologowała fantazjując o Mikołaju. Ja nie prostowałam ani nie podpuszczałam jej (no prawie). Zabawne było słuchać jak sobie go racjonalizuje. Chyba jej się coraz więcej nie zgadza w tej historii.
– Jak skończymy jeść kolację, to musimy wyjść z pokoju i iść do drugiego. On jak zobaczy, że siedzimy tam gdzie choinka to będzie się krępował wejść. Pomyśli sobie, że go będziemy zagadywać i nie zdąży roznieść prezentów do innych dzieci. Koniecznie musimy wyjść i zamknąć drzwi, żeby nas nie widział.
– A jak on to robi, że zdąży roznieść tyle prezentów? Przecież jest tyle dzieci i u babci Helenki i u babci Marysi, i w Krakowie i innych miastach i na innych kontynentach. Nie to niemożliwe, ich musi być dwóch albo trzech. – po chwili zastanowienia – Nie raczej jest jeden. Do nas przychodzi i kładzie prezenty a w innych domach używa jakichś czarów, inaczej by nie zdążył. – na moje pytanie dlaczego akurat do nas przychodzi osobiście – No tak wybiera sobie. Raz do jednych dzieci innym razem do innych. Inaczej by nie zdążył.
22 grudnia
„Mamo. Jesteś najsłodziejsza na cały świat.” Takie dziś wyznanie z ust Lusi usłyszałam.
18 grudnia
Lusia z pluszakiem próbuje ułożyć się pod małym niemowlęcym kocykiem
– Możesz się do nas przyłączyć – woła.
– Mówisz do mnie? – pytam.
– Nie, do Miśku. Ty jesteś za grubiutka na ten kocyk.
15 grudnia
Przywiozłam ze sklepu żywą jodełkę zapakowaną w siatkę. Mąż ją obstalował w stojaku i przyniósł do salonu, ciągle w siatce bo tak jest łatwiej przenosić. Zapowiedziałam dziewczynom, że następnego dnia zdejmiemy siatkę i ubierzemy choinkę.
– Ale nie zdejmuj jej siatki mamo – woła Lusia.
– Czemu?
– No jak będzie stała taka nieubrana? Na golasa?
3 listopada
Miśka rysuje na stole w jadalni. Luśka nalewa sobie wodę z dzbanka i niestety rozlewa. Woda powoli płynie w stronę rysunku Miśki.
Miśka: Cholera.
Luśka: Rozlałam.
Miśka: Mogłaś uważać.
Luśka: Ale niestety nie uważałam.
20 października 2014
Miśka oglądała dziś pewną kreskówkę w TV i mowa była o uczeniu się:
Miśka: A dorośli też muszą sie uczyć?
Ja: Ja się uczę, ale dlatego, że lubię.
Miśka: ?
Ja: A ty się lubisz uczyć?
Miśka: Lubię.
Ja: No właśnie dlatego zaproponowałam, żebyś uczyła się w domu, żebyś uczyła się bo lubisz a nie dlatego, że musisz.
18 października 2014
Podczas zwiedzania Sandomierza zapowiedziałam Miśce, że wybierzemy się na wycieczkę do wąwozu. Długo musiałam tłumaczyć co to takiego, ale jakoś chyba nie do końca mi się u dawało. W końcu tam się wybraliśmy ja z moimi dziewczynami i koleżanka z mężem i swoimi synami. Dzieciaki szalały biegając po wąwozie. W końcu zapytałam przebiegającą obok Miśkę:
– To co? Już wiesz co to wąwóz?
– Wiem. To jest coś fajnego.
16 października 2014
Oglądamy arrasy w zamku królewskim na Wawelu. Miską szczególnie zainteresowała historia potopu, więc zaczynam tłumaczyć o co chodzi z tym Noe i jego arką.
– Mamo, ale zwierzęta też były złe?
– Nie kochanie. Zwierzęta to zwierzęta. Nie są złe.
– To dlaczego zabrał tylko po dwa z każdego gatunku.
– Bo więcej nie zmieściłoby się w arce.
– To nie fair.
Wśród topiących się ludzi dostrzegła dziecko:
– A to dziecko też było złe?
– Nie sądzę. Dzieci nie są złe.
– To dlaczego go nie uratował?
Konsternacja.
1 października 2014
Luśka ugryzła Miśkę. Nic dziwnego Miśka robiła jej na przekór i się doigrała. Rozmawiam z Luśka i tłumaczę, że rozumiem jej nerwy i wiem, że Miśka robiła jej na przekór. I dalej, że ugryzła i zrobiła Miśce krzywdę. Luśka spokojnie popatrzyła na starszą siostrę i mówi:
– Ale przecież nie płacze.
25 września 2014
Jedziemy samochodem, dziewczyny już trochę zmęczone, próbują jakoś dotrwać do końca podróży. Luśka śpiewa po swojemu, a ściślej mówiąc zawodzi. Miśka już coraz bardziej poirytowana bo zawodzenie siostry jest naprawdę uciążliwe. „Prosi, błaga, namawia”, na nic. Wreszcie nie wytrzymała i wypaliła:
– Prawdę mówiąc nie śpiewasz najpiękniej, wiesz?
6 września 2014
Dziewczyny moje hodowały przez kilka dni ślimaka winniczka. Umówiłam się z nimi, że jak będziemy jechać na weekend do babci to go musimy wypuścić bo sam w zamknięciu zdechnie. Poszły więc wypuszczać ślimaka tuż przed wyjazdem. Luśka już trochę rozmarudzona, bo pora drzemki się zbliża i zaczyna płakać. Miśka pochyliła się nad nią i przemawia:
– Jest Ci przykro, że musieliśmy wypuścić Ślizgusię (takie nadała imię ślimakowi)? Gdybyśmy go zostawiły zdechłby bez wody, a babcia nie lubi ślimaków i nie byłaby zachwycona, gdybyśmy go przywiozły ze sobą. Chcesz to Cię przytulę a potem pójdziemy spakować koniki, żeby nie zapomnieć ich zabrać.
30 sierpnia 2014
Luśka ukucnęła naprzeciwko naszego kota i przyglądała mu się przez chwilę z uwagą.
– Zobacz mamo jaka Zuza jest stlesowana. Patś jakie ma stlesowane ocka.
Prawde mówiąc Zuza w tym momencie była oaza spokoju jak to tylko koty potrafią.
21 sierpnia 2014
Byłyśmy dziś w lesie na grzybach. Momentami trawa była dość wysoka. W końcu Luśka zmęczona przedzieraniem się przez nią woła:
– Mamo weź mnie na barana bo te chaszcze mnie dręczą.
4 sierpnia 2014
Luśka dostała na podwieczorek min mleko ryżowe w kubku. Wchodzę do kuchni sprawdzić czy już zjadła i zastaję ją z radością dmuchającą do kubka.
Luśka: Patrz. Dmucham. Tu się robi wiatr a w kubku fale.
Zostawiłam ją w spokoju. Eksperymentowała z kubkiem jeszcze 5 minut a potem jeszcze z miską w której w mleku pływały chrupki.
1 sierpnia 2014
Pora przygotowania do snu. Dziewczyny wykąpana przebrane w piżamy sadowią się obok mnie na łóżku, ja szykuję sie do czytania bajki. Biorę wdech i:
Luśka: Siku mi się chce.
Ja: No nie żartuj, dopiero co sikałaś – nie usmiecha mi się rozbieranie jej z jednoczęściowej piżamy dla żartu – nie przeciągaj, bo Miśka czeka na bajkę.
Luśka: Jestem przekonana, – pokazuje palcem prześcieradło między swoimi nogami – że się tu zaraz zesikam.
No nie powiem, Przekonała mnie.