Czerwone porzeczki dojrzały. Z powodu wiosennych mrozów za mało na przetwory, ale dość dużo, żeby pojeść trochę prosto z krzaczka i zrobić jakieś pyszne co nieco na podwieczorek.
Od rana Miśka dopytywała kiedy zrobimy babeczki w porzeczek, które wczoraj zerwałyśmy. Zabrałyśmy się wreszcie zaraz po obiedzie. Wszystko było nie tak. Nie sprawdziłam wcześniej, że w przepisie jest jogurt, którego staram się ciągle unikać. Nie mogłam tez znaleźć sody (znalazła się po fakcie). Trudno, trzeba było improwizować troszkę zmieniając przepis.
Składniki:
- puszka mleka kokosowego (w oryginalnym przepisie szklanka kefiru i 60 dag wiórków kokosowych
- 100ml oleju
- 2 jajka
- 2 szklanki mąki
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia (w oryginale o jednej łyżecke proszku i sody)
- 1/2 szklanki cukru
- 1 i 1/2 szklanki czerwonych porzeczek
Wykonanie:
- Suche składniki połączyć w jednej misce
- W drugiej misce zmiksować mleko kokosowe, olej i jajka
- Delikatnie mieszając dosypywać suche składniki.
- Dodać porzeczki.
- Piec w temperaturze 180 stopni około 20 min.
Oczywiście dziewczyny pomagały, szczególnie Miśka, która tradycyjnie mieszała składniki. Poza tym wizja zjedzenia babeczki na podwieczorek albo wyżerania reszty ciasta z miski nie pozwalała im oddalić się od stołu.
Babeczki piekły się spokojnie podczas gdy dziewczyny na tarasie uczyły się puszczać banki.