Nasza szkoła ostatnio jest bardziej ogrodowa niż domowa. Dziewczyny od rana do wieczora biegają po ogrodzie i nawet jak chcę im zaproponować jakąś zabawę to najlepiej jeśli nie w domu. Dziś jednak miałam mnóstwo zaległych obowiązków więc dziewczyny same sobie organizowały czas.
Moczyły się w wodzie, robiły kotlety z błota, ścigały się ze zraszaczem obrotowym. Tymczasem po południu wyniosłam do ogrodu maszynę do szycia (odkąd zrobiliśmy sobie drewniany stół ogrodowy mogę sobie pozwolić na szycie w przyjemnych okolicznościach przyrody) i zajęłam się przerabianiem jednej zwiewnej spódnicy na dwie zwiewne sukieneczki. Tymczasem Misia zmęczona całodniowym ganianiem przyniosła długopis i zeszyt i rozłożyła się w pobliży przy małym stoliku. Za chwilę dołączyła Lusia i zaczęło się coś co bardzo mi się w ED podoba a co na własny użytek nazywam edukacją wzajemna.
Nie porzucając swojego zajęcia nastawiłam ucha.
– Patrz Lusia, to jest słowo 'sto’. No wiesz, na przykład jak chcesz powiedzieć 'sto kamieni’. Jak dopiszesz 'p’ to pędzie inne słowo 'stop’. Rozumiesz? Fajne nie? A jak dopiszesz na końcu 'a’ to będzie inne słowo 'stopa’. Teraz są dwie sylaby zobacz sto-pa. A jeszcze możesz tu na końcu napisać 'y’ i będzie sto-py.
Lusia słuchała z ogromnym zainteresowaniem. Jak zwykle wpatrzona w siostrę jak w obrazek.
– A teraz nauczę cię pisać twoje imię. Napiszę ci pierwszą literę i pójdę do domu po picie a ty ćwicz.
Pisała, poprawiała, tłumaczyła, prowadziła rękę. Wyjątkowo cierpliwy nauczyciel. Na koniec sukces. imię zostało napisane.
– Bardzo dobrze. Dostaniesz 10 punktów. Zgoda?
Nie jestem za ocenianiem i nigdy nie oceniam prac dziewczynek, ale Misia chciała, żeby było jak w szkole. Ja tez bym chciała, żeby nauczyciel w szkole pytał ucznia czy zgadza się z oceną.
Bardzo fajnie. Wspólna nauka- rewelacja