Dziś, w Dniu Samorządu Terytorialnego, władze naszej gminy zafundowały mieszkańcom i przybyłym gościom szereg atrakcji zachęcając do spędzenia sobotniego wieczoru w gronie rodzinnym. Nie można było nie skorzystać i muszę powiedzieć, że było warto.
Po pierwsze przyjechał do nas zabytkowy angielski autobus piętrowy i zabierał wszystkich chętnych na przejażdżkę wokół naszej miejscowości. Największą zaletą tego autobusu było niezadaszone piętro. Z góry wszystko wyglądało inaczej.
Poszliśmy też obejrzeć wozy strażackie i porozmawiać z ludźmi, którzy czuwają nad naszym bezpieczeństwem. Dzieciaki mogły do woli włazić do kabin i wszystko oglądać. Lusia nie mogła się wręcz oprzeć takiej pokusie.
Chętni mogli też obejrzeć magazyny gdzie od czasów PRLu przechowuje się sprzęt należący do jednostek Obrony Cywilnej. Lusia odważyła się przymierzyć maskę przeciwgazową. Zastanawialiśmy się czy bardziej podobna jest do małego słonika czy do ogromnego komara.
Po krótkim seansie w miniaturowym objazdowym planetarium poszliśmy do kościoła parafialnego zwabieni wizją zajrzenia do podziemi i na dzwonnicę. Porządku w kościele pilnowali rzymscy legioniści.
Udostępnione do zwiedzania podziemia okazały się bardzo małe ale i tak było to atrakcyjne dla dzieciaków. Kolejka na dzwonnice niemal nas zniechęciła, ale wytrwaliśmy i po mozolnej wspinaczce drewnianymi, trzeszczącymi kręconymi schodami nad strop świątyni dotarliśmy do wnętrza wieży. Dalej drabinami najpierw do mechanizmu zegarowego a na koniec aż do samych dzwonów.
Zmęczeni ale zadowoleni wróciliśmy do domu przed północą.