I znów zostałam pokonana i publikacja warsztatu znacznie się opóźniła. Najpierw pokonał mnie balet, Misia przygotowując się do finałowego występu w głowie miała tylko układ i ćwiczenia i nie była skłonna do współpracy. Po finałowym występie emocje opadły ale zaczęło się lato, basen woda i ganianie po podwórku. Już myślałam, że będzie kompletna klapa, ale jakoś udało mi się zachęcić dziewczynki do innych niż wakacyjne, aktywności.
Geograficzna układanka
Przygotowania się do warsztatu zaczęłam od zrobienia układanki. Na dużym kawałku kartonu (mąż na mnie krzywo patrzy kiedy chomikuję przeróżne pudełka i opakowania, ale ja przecież wiem, że przyjdzie czas kiedy się przydadzą) narysowałam siatkę linii w odstępach 6cm tworząc w ten sposób kwadratowe kafelki. Potem narysowałam kontur dwóch wysp dbając o to, żeby linia brzegowa zawsze przecinała kafelek w połowie boku. Takie prowadzenie linii brzegowej daje później możliwość dowolnego układania kafelków. Potem razem z Misią starannie pomalowałyśmy ląd na zielono a wodę na niebiesko.
Po wyschnięciu farby poprawiłam kontury mazakiem, a następnie pocięłam układankę wzdłuż linii siatki. Tak przygotowaną wręczyłam dziewczynom, które zaczęły tworzyć nowe lądy.
Po tych zabawach już wiem, że wyspę mogłam rozplanować lepiej i że za dużo powstało kafelków, które są całe niebieskie.
EDIT: Zapomniałam napisać, że do stworzenia tej układanki zainspirował mnie wpis na blogu muck and nettles
Formy lądu i wody
Kiedy zabawa układanką się już znudziła wyciągnęłam karty, przygotowane na wzór pomocy montessori, przedstawiające formy lądu i wody. Te karty (zaczerpnięte z boxa z katalogu „Montessori po polsku”) mają na odwrocie podpisy i krótkie opisy. Dziewczyny od razu zauważyły, że można je ułożyć w pary stanowiące przeciwieństwa.
Misia czyta już na tyle dobrze, że czytała podpisy z łatwością. I tak oto dziewczyny dowiedziały się co to są wyspa, jezioro, archipelag, zatoka, przesmyk itp.
Potem wertowały stary ogromny atlas świata i wyszukiwały te formy lądu na mapach.
Po jakimś czasie, gdy i ta zabawa się już znudziła wróciliśmy do kafelków geograficznych. wyposażone w karty z formami lądu i wody próbowały je zbudować korzystając z układanki. Lusi trochę trudno było na początku zrozumieć, że to nie szkodzi, że ułożone przez siostrę figury nie są dokładnie takie same jak te na kartach.
Geografia kuchenna
Ponieważ karty z formami lądu i wody to zwykłe zalaminowane wydruki, na finał postanowiłam zrobić z dziewczynami coś bardziej sensorycznego. Przygotowałyśmy kruche ciasto. Po rozwałkowaniu wycięłam z niego odpowiednią ilość kwadratowych ciastek, a dziewczyny z resztek ciasta lepiły różne formy lądu, pozostawiając miejsce na wodę.
Po upieczeniu i ostudzeniu ciastek dodałyśmy wodę czyli niebieską galaretkę rozjaśnioną ubitym mlekiem kokosowym. Zostawiłam dziewczyny sam na sam z tymi wypiekami. Piszę tę relację, a z jadalni dochodzą do mnie strzępy dialogu:
– Ja zjem jezioro.
– A ja przylądek.
– Tato? A może masz ochotę na półwysep albo cieśninę?
* * *
Zapraszam do odwiedzin u innych uczestników projektu Dziecko na Warsztat, u nich też wiele się działo:
Bardzo mi się podoba Wasz pomysł! U mnie za młody jeszcze towarzystwo na taki temat, ale zapamiętuje „na zaś”!
CZAD! Kafelki rewelacja. Kradnę pomysł!
Kradnij. Sama ukradłam i w ferworze walki zapomniałam napisac skąd.
Ciekawe pomysly, pracowalismy z formami ladu i wody rok temu, ale pewnie jeszcze nie raz do tematu wrocimy, wowczas chetnie skorzystam
Geografia w kuchni – super pomysł!
super pomysł na zabawę (i naukę)
mój J. jest wielkim fanem kafelków z „Carcasonne”, więc Wasza układanka na pewno by mu się spodobała… a zdaje się, że jeszcze nie wie, co to przylądek! też pożyczam myśl 🙂
Cudnie!Jestem pod wrażeniem a dialog jest świetny!