Planszówki na narodowym

0
(0)

Postanowiliśmy sobie zrobić dziś święto rodzinne. Bo jak inaczej nazwać rodzinne uczestnictwo w Warszawskiem Festiwalu Gier Planszowych, który co roku odbywa się na Stadionie Narodowym. 

Jak co roku było mnóstwo wystawców ze swoimi niesamowitymi grami, które można było wypróbować na miejscu. Jak co roku przyszło mnóstwo ludzi. Dobrze, że dotarliśmy w miarę wcześnie i nie musieliśmy stać w gigantycznej kolejce, która nie odstraszała miłośników gier planszowych. Jak co roku wyszliśmy z nową grą, choć chciało się ich kupić co najmniej kilka. Dziewczyny się nagrały za wszystkie czasy i tylko marudność Luśki z powodu senności wypędziła nas do domu. Jestem pewna, że za rok spędzimy tam cały dzień, choć wątpię czy uda nam się wyjść poza dział z grami dla dzieci.

Wypróbowaliśmy min grę „Myszki lubią serek” firmy Tactic. Gra na tyle dynamiczna, przynajmniej w pierwszym, najłatwiejszym wariancie, żeby nie znużyć nawet Luśki. A jaka frajda z podkradania sera tacie!

 

Zagraliśmy w Laleczki firmy Granna. Tu było trochę gorzej, bo końcówka się dłużyła. Szczęściem tematyka na czasie, więc dotrwaliśmy. Jednak nie było to porywające na tyle, żeby kupować do domu.

 

Wypróbowałyśmy „Mądry zamek”, „Kamelot” i „Wieżowce” firmy Granna. Mądry zamek Miśka już znała, bo bawiła się nim w naszym gminnym klubiku dla dzieci. Tym razem zmierzyła się z nim Luśka. Miśka zaś wypróbowała dwie pozostałe. Zdecydowanie wygrał „Kamelot”, co wcale mnie nie zdziwiło, w końcu chodzi tam o księżniczkę. Tak czy siak ja już wiem co dziewczynom przyniesie Mikołaj.

Mądry zamek - Granna Wieżowce - Granna

 

Następna była gra „Jolly octopus” firmy Ravensburger. Dość zabawna, mechaniczna gra zręcznościowa. Luśka miała oczywiście spore problemy ze złapaniek mraba tak, by nie zatrzymać obracającej się ośmiornicy, ale i tak miała świetną zabawę.

A potem w grę (także mechaniczną i zręcznościową) „Króliczek pętliczek” firmy Goliath. Wcale nie łatwo złapać wyskakującego niespodziewanie w górę królika, ale ile śmiechu przy tym.

Luśka układała sobie proste puzzle ćwiczące skojarzenia firmy Ravensburger.

Podczas gdy ja z Miśką walczyłyśmy z robalami w grze „Kolorowe gąsieniczki” firmy Tactic.

Ostatecznie wyszłyśmy z grą „Potwory do szafy” , kooperacyjną (przynajmniej w niektórych wariantach) grą firmy Granna, która powstała na motywach książki „Duszki, stworki i potworki” Doroty Gellner, która podbiła serca dziewczynek już jakiś czas temu.

Czy podobał Ci się ten wpis?

Proszę, kliknij w gwiazdki i oceń go!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd nikt nie ocenił. Bądź pierwszy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *